Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 7/10. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 7/10. Pokaż wszystkie posty

piątek, 28 grudnia 2012

Miłość nauką życia



            „Nie trwało to zbyt długo i z całą pewnością nie był to pocałunek, jaki widuje się w dzisiejszych czasach w kinie, na swój sposób był jednak wspaniały. Pamiętam tylko, że już wówczas, kiedy zetknęły się nasze wargi, wiedziałem, że nigdy tego nie zapomnę.”*

            Miłość to czasem dziwne uczucie zjawiające się praktycznie znikąd i przewracające całe życie do góry nogami. Sprawia, że wszystko spostrzega się inaczej, zmieniają się priorytety i wymagania. Czasem uczucie te sprawia, że wreszcie jest się w miejscu, w którym powinno się być.

            Landon Carter to typowy siedemnastolatek, który korzysta z wolności jaką dają mu rodzice. Jego ojciec jako kongresmen jest prawie cały czas poza domem, a wobec syna jest bardzo surowy i wymagający. Jamie Sullivan jest córką pastora, który wychowuje ją na ułożoną dziewczynę. Dziewczyna nigdy nie odmówi pomocy, nie przejmuje się też tym co o niej mówią inni. Wszędzie pojawia się z biblią. Dla Cartera i jego przyjaciół jest jakaś inna. Gdy nadchodzi czas z balu siedemnastolatek zaprasza Jamie i tak oto zaczyna się historia tych dwojga, która miała zakończyć się zaraz po danym wydarzeniu. Jak potoczą się losy tak dwóch różnych osób?

            Książka doczekała się swojej ekranizacji 2002 roku pod tytułem „Szkoła uczuć”. Stało się tak, że pierw obejrzałam fil,. Pierwszy raz chyba cztery lata temu, a dopiero teraz sięgnęłam po książkę. Byłam ciekawa jak bardzo będzie się różnił film od książki i co bardziej podbije moje serce. Muszę nadmienić, iż film mogłabym oglądać kilka razy w tygodniu, a i tak ryczałabym jak bóbr oraz przeżywała wszystko jakby to był pierwszy raz. Uwielbiam ten film po prostu. Czy tak samo będzie w przypadku publikacji?

            Początkowo trudno było mi przejść do porządku dziennego nad tak dużymi różnicami między filmem, a książką. Stan ten na szczęście trwał tylko chwilę. Morał historii jest bowiem taki sam i tak samo wyciska potoki łez oraz łapie za serce. Sparks pisze o miłości, która jest piękna i prawdziwa, ale wystawiona na największą próbę jaką przyjdzie jej przejść. Miłości, która pokazuje co naprawdę liczy się w życiu oraz uczy, że najważniejsze jest bycie sobą, nawet jeśli komuś może wydawać się to dziwne czy nie do przyjęcia. Trzeba cieszyć się tym co mamy i uczyć się czerpać z życia garściami, bo nigdy nie wiadomo ile nam go jeszcze zostało.

            Choć napotkałam wiele różnic historia wciągnęła mnie niemalże od początku i z wielkim zainteresowaniem śledziłam dalsze poczynania bohaterów. Muszę się przyznać, że po raz kolejny przeżywałam wszystko jakby pierwszy raz i dałam się ponieść emocją. Podobało mi się to, że poznawałam wszystko z punktu widzenia Logana, bo to on przechodził przemianę i mogłam obserwować jak cała ta sytuacja na niego wpływała. Chłopak nie jest taki zły jak może się wydawać, jego postępowanie było normalne. Każdy nastolatek popełnia błędy, ale nie dopatruje się już ich przyczyn tylko przyszywa łatkę rozrabiaki. A tak naprawdę czasem wystarczy poświęcić trochę czasu, odpowiednio nakierować i uwierzyć.

            Historia tego uczucia może wydawać się przewidywalna, ale i tak trafia prosto do serca i porusza duszę. Nawet w tym momencie oczy mi zwilgotniały na wspomnienie niektórych fragmentów. To niesamowite jak Sparks potrafi trafić swoimi utworami do serc czytelnika i sprawić, że czują tą niepewność, zdziwienie, miłość, a zaraz potem złość i rozczarowanie. Amerykański pisarz wzbudza bardzo skrajne emocje w czytelnikach, a jego dzieła wręcz się pochłania.

            „Jesienna miłość” jest książką, którą trzeba przeczytać. Piękna i wzruszająca historia o tym co miłość potrafi zdziałać. Napisana słowami, które trafiają prosto do serca czytelnika, by zostać z nim na dłuższy czas. Sięgnijcie po wspomnienia człowieka, który nigdy nie podejrzewał takiego biegu wydarzeń…

*cytat z „Jesienna miłość” N. Sparks
Autor: Nicholas Sparks
Tytuł: Jesienna miłość
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: wrzesień 2007
Liczba stron: 208

***

Ale i tak wersja filmowa ma pierwsze miejsce w moim sercu ;)

środa, 16 listopada 2011

Jodi Picoult - Dziesiąty krąg

'Dziesiąty krąg' to moje czwarte spotkanie z twórczością Jodi Picoult. Jestem zakochana w twórczości tej pani, dlatego mam za cel przeczytać i skolekcjonować wszystkie jej książki. Po genialnej 'Karuzeli uczuć', 'Dziewiętnastu minutach' i 'Bez mojej zgody' przyszedł czas na 'Dziesiąty krąg'. Wyżej przeze mnie wymienione pozycje postawiły poprzeczkę bardzo wysoko, dlatego od tej powieści oczekiwałam czegoś równie emocjonującego. Jak się okazuje, również najlepsi pisarze, mistrze nad mistrzami potrafią popełnić gorszą książkę. Bo co do 'Dziesiątego kręgu', wciąż mam bardzo mieszane uczucia.

Główną bohaterką powieści jest Trixie, czternastoletnia dziewczyna, która po wielu przykrych wydarzeniach oskarża swojego chłopaka o gwałt. Jej ojciec, znany twórca komiksów, na wieść o tym zdarzeniu, przemienia się w żądnego krwi mściciela, podobnego charakterem do swoich rysunkowych bohaterów. W tym samym czasie Laura, matka Trixie, zrywa ze swoim kochankiem i próbuje uratować małżeństwo. Kiedy dziewczynka ucieka na Alaskę, rodzice zgodnie wyruszają na jej poszukiwania.

Jak już wcześniej wspomniałam, po przeczytaniu trzech fantastycznych książek Jodi Picoult, spodziewałam się, że każda kolejna również będzie trzymała wysoki poziom. Przyznam szczerze, że 'Dziesiąty krąg' wpadł w moje ręce spontanicznie, nie planowałam (na razie) jego zakupu. Ale skuszona promocjami na Targach Książek stwierdziłam, że głupotą byłoby nic nie kupić, a że założyłam, iż wejdę w posiadanie wszystkich książek Jodi, złapałam pierwszą lepszą książkę z jej repertuaru z brzegu i stanęłam w kolejce do kasy. Nie mogłam doczekać się, kiedy ponownie wkroczę w magicznie opisany świat, w którym poważne ludzkie problemy są na porządku dziennym. Po dotarciu do domu, złapałam powieść w ręce, usiadłam wygodnie i rozpoczęłam lekturę. Po pierwszych stronach nasunęła mi się myśl: 'Coś jest nie tak, ta historia w ogóle mnie nie wciąga!'. Postanowiłam czytać dalej, potraktowałam to jako ciekawe doświadczenie czytelnicze. Gdy przewróciłam ostatnią stronę 'Dziesiątego kręgu' nie byłam ani wesoła, że skończyłam czytać, ani też smutna, jak w przypadku wcześniejszych powieści, że to już koniec przygody - pozycja ta wydała mi się zupełnie obojętna.

Jak to się mówi, do trzech razy sztuka. I tutaj mi się udało, bo trzy pierwsze książki Jodi były po prostu fenomenalne. Przy czwartej coś nie zaiskrzyło. Picoult swoje powieści pisze językiem lekkim i zrozumiałym, lecz umiejętnie opowiada o naprawdę trudnych tematach, takich jak aborcja, śmierć, choroby itp. Ta kobieta jest mistrzynią w pisaniu kontrowersyjnych książek. Jednak 'Dziesiąty krąg' w zestawieniu z innymi wypada naprawdę słabo - tak naprawdę, to niewiele się dzieje. Mamy jedynie motyw domniemanego gwałtu i jest oczywiście dochodzenie, dowody i tym podobne różne inne ozdobniki. Owszem, czytało się bardzo miło, temu nie zaprzeczę - książka napisana jest lekkim i łatwym do przyswojenia językiem. Czytając ją jednak miałam wrażenie, że skierowana jest głównie do młodzieży, czego o reszcie utworów Picoult powiedzieć nie mogę. Czyżby zabieg był celowy, czy po prostu autorka nie miała już żadnego pomysłu na siebie?

'Dziesiąty krąg' to książka w pewien sposób sztuczna, nierealna. Po raz kolejny odwołam się do innych dzieł autorki, które stanowią świadectwo ludzkich problemów, krzywd i tragedii. I faktycznie, gwałt to doprawdy katastrofa, jednak na kartach książki Jodi Picoult zamiast skupić się na rozwiązaniu problemu na sali sądowej, próbowała na siłę dotrzeć do psychiki osoby zgwałconej. Jak dla mnie, za dużo tam było banalnych, a wręcz śmiesznych sytuacji. Picoult owijała w bawełnę, zamiast od razu postawić sprawę jasno. Mam wrażenie, że trzynasta powieść autorki, bo takową właśnie jest 'Dziesiąty krąg' jest pisana z przymusu, wręcz na szybcika, byleby tylko była. Brakuje mi tu szczegółowego dopracowania, spojrzenia na sprawę z kilku punktów widzenia, a także zmuszania czytelnika do wysnucia kilku refleksji... Powiem tylko jedno: nie zawiodłam się, aczkolwiek mam nadzieję, że to tylko jedna jedyna' czarna owca' w stadzie twórczości Picoult.

Jeżeli jeszcze nie zdążyliście się zapoznać z twórczością pewnej genialnej kobiety, jaką jest Jodi Picoult, serdecznie zapraszam, bo naprawdę warto. Autorka porusza w swoich powieściach naprawdę trudne i życiowe problemy. Jednak na 'pierwsze spotkanie' nie polecam 'Dziesiątego kręgu', bo jest to najgorsza książka amerykanki, jaką do tej pory czytałam. Oby tylko ta jedna jedyna, bo w pisarce tkwi olbrzymi potencjał. Bardzo chętnie dam pani Picoult szansę na poprawę, gdyż mam nadzieję, że kolejne moje spotkania z nią, wynagrodzą mi ubogość historii z Trixie w roli głównej.

„Faktów nie można unicestwić – można je tylko przemilczeć. Milczenie zaś to nic innego jak ciche kłamstwo.”

Ocena: 7/10