Pokazywanie postów oznaczonych etykietą magdalenardo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą magdalenardo. Pokaż wszystkie posty

sobota, 21 lipca 2012

Nicholas Sparks, Na zakręcie


Rany... dobrze, że to skrócona wersja książki, bo inaczej pewnie bym jej nie przeczytała.
     Miles Ryan bardzo młodo został wdowcem. Jego żona zginęła potrącona przez samochód, którego kierowca zbiegł z miejsca wypadku. Miles pogrążył się w smutku i żałobie, jedynie miłość do synka nie pozwoliła mu się całkiem załamać. Jako zastępca szeryfa obiecał sobie znaleźć winnego. Minęły dwa lata Milesowi zaczęła doskwierać samotność, chciał wreszcie na nowo zacząć żyć. Okazało się, że szczęścia nie trzeba wcale daleko szukać. Wkrótce zaczął się spotykać z Sarą - nauczycielką swego synka Jonah. ...ten scenariusz był tak łatwy do przewidzenia (oraz to co wydarzyło się później), że gdybym nie przeczytała 3/4 książki to wiedziałabym tyle samo :( Jedynym zaskoczeniem mógł być drugi wypadek i jego przebieg - choć na początku książki narrator chyba o tym wspomniał... A pro po narracji... to coś mi się wydaje, że bardzo podobny pomysł był w książce "Ślub".
         Bardzo chciałam się przekonać do twórczości Sparksa, ale niestety przeczytałam jego cztery książki i tylko jedna ("Jesienna miłość") podobała mi się bardzo, jedna ("Ślub") była przeciętna, a dwie ("Prawdziwy cud" i "Na zakręcie") ... niekoniecznie godne zainteresowania. To dla mnie niezrozumiałe, zastanawiam się czy to ze mną jest coś nie tak czy autor jest zwyczajnie "przereklamowany"?! Nie wiem... ale przecież kochają go ponoć tłumy... to jak to tak naprawdę jest?


Recenzja pochodzi z mojego bloga:

poniedziałek, 27 lutego 2012

Nicholas Sparks, Ślub

  Gdy Wilson Lewis zapomina o 29 rocznicy ślubu uświadamia sobie, że jego małżeństwo nie jest już takie jak dawniej. Małżonkowie nie żyją razem, a obok siebie. W ich związku brakuje namiętności, zaangażowania, przywiązania. Nie są już tak zainteresowani sobą jak kiedyś, coraz bardziej się od siebie oddalają. Wilson jest jednak przekonany, że kocha Jane równie mocno jak w dniu ślubu. W obawie, że żona go zostawi postanawia się zmienić. Wspaniała okazja nadarza się rok później, gdy najstarsza córka Lewisów oznajmia, że za tydzień wychodzi za mąż, a ślub ma się odbyć dokładnie w dniu 30 rocznicy ślubu rodziców. Wilson postanawia zaangażować się w przygotowania czym dziwi swoją żonę. Z pracoholika zamienia się na oddanego rodzinie męża i ojca, próbującego spełnić wszystkie zadania związane z uroczystością. Jane dostrzega poświęcenie męża i cieszy się, że ten wreszcie oddaje się rodzinie. W przygotowaniach do ślubu wykazuje się inicjatywą i proponuje organizację przyjęcia weselnego w nieużywanym domu rodzinnym Jane. W przede dniu ślubu organizuje dla żony niespodziankę z okazji 30 rocznicy ślubu, wykazując się romantyzmem i pomysłowością. Tym działaniem urzeka Jane i na nowo rozpala dawno wygasłe uczucia namiętności w związku. Następnego dnia odbywa się ślub...
    Początkowo książka mi się nie spodobała, a bohater wydawał mi się przesłodzony, bo choć posiadał wady jego postać i tak była idealizowana... Jednak od połowy książki diametralnie zmieniłam zdanie! Udzielił mi się nastrój i klimat książki. Przeniosłam się do New Bern i uczestniczyłam we wszystkich przygotowaniach rodziny. Czułam napięcie i ekscytację Wilsona swoim pomysłem, nie umiałam się doczekać finału :)
    Piękna książka. Co prawda czytałam ją w skróconej wersji w wydaniu Reader`s Digest, ale i tak treść mnie urzekła. Spełniłam niezapomniane chwile z książką, aromatyczną herbatą w ciepłym łóżku. Rozmarzyłam się i zatopiłam w lekturze. Cieszę się, że wybrałam właśnie ten tytuł i że nie odłożyłam książki po pierwszym wrażeniu :)


Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://www.biblioteczkamagdalenardo.blogspot.com/