Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gabrielle_. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gabrielle_. Pokaż wszystkie posty

środa, 21 grudnia 2011

"Anioł stróż" Nicholas Sparks



„Dopóki śmierć nas nie rozłączy”. Dobrze nam znany fragment przysięgi małżeńskiej. Przysięgi, którą składają sobie narzeczeni i pod której pieczęcią idą przez dalsze życie, razem się starzejąc. Ale los bywa zmienny. Dożycie wspólnej starości często okazuje się niemożliwe. Zdarza się też tak, że wdową/wdowcem zostaje osoba młoda, kilka lat po ślubie. W takiej chwili pozostaje tylko samotność, smutek, rozpamiętywanie wspólnie spędzonych chwil. A przecież życie ciągle idzie na przód, kiedyś w końcu trzeba się pozbierać i zacząć normalnie żyć...

W takiej sytuacji znalazła się Julie Barenson. Została wdową w wieku dwudziestu pięciu lat po tym jak jej mąż Jim przegrał walkę z guzem mózgu. W Boże Narodzenie rok po jego śmierci Julie otrzymuje dziwną przesyłkę. Jak się później okazało w środku był pies, dog niemiecki, któremu nadała imię Śpiewak. Psa tego otrzymała od Jima. Do paczki dołączony był list, w którym tłumaczy on motywy z powodu, których dał jej taki a nie inny prezent, prosi by nie rozpamiętywała go zbytnio tylko znalazła kogoś kogo pokocha i z kim będzie naprawdę szczęśliwa. List kończą jakże pięknem lecz i tajemnicze słowa:

„I nie obawiaj się. Gdziekolwiek się znajdę, będę Cię strzegł. Zostanę twoim aniołem stróżem, kochanie. Możesz mi zaufać, postaram się, żebyś zawsze była bezpieczna”*

Mijają cztery lata. Julie poniekąd pogodziła się ze śmiercią swego męża. Pomogli jej w tym przyjaciele, a zwłaszcza Mike, najlepszy przyjaciel Jima. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że kocha się on w Julie na zabój. Jednak przy niej potrafi w miarę możliwości ukrywać to uczucie i być po prostu dobrym przyjacielem.  Mijają miesiące i Julie zaczyna umawiać się na randki. Jednak są to spotkania bezowocne, poza tym pies reaguje ostro na każdego faceta mającego względem Julie poważne zamiary. Na wszystkich z wyjątkiem Mike’a…

Na scenę wkracza Richard. Ujmuje on Julie pod każdym względem. Zaczynają się spotykać, jednak po pewnym czasie dziewczyna dochodzi do wniosku, że to bez sensu. Nic do niego nie czuje. Sploty wydarzeń sprawiają, że Julie wraz z Mike’em lądują na romantycznej kolacji. Czuć między nimi wyraźną chemię. Richard jednak nie ma zamiaru odpuścić sobie Julie. Między mężczyznami zacieśnia się rywalizacja. Którego z nich wybierze Julie? A przede wszystkim czy będzie to dobry wybór?

„Anioł Stróż” jest to historia ciężko doświadczonej przez los młodej kobiety, która próbuje pogodzić się z sytuacją w jakiej się znalazła. Chce być szczęśliwa, choć boi się ponownie zakochać. Ma też do podjęcia trudną decyzję: Którego mężczyznę wybrać? Nie wie, że jeden z nich skrywa mroczną tajemnicę z przeszłości. Tajemnicę, która z czasem zmieni życie Julie w koszmar…

Historia opisywana jest z perspektywy narratora trzecioosobowego. Dzięki temu możemy zapoznać się z życiem, postępowaniem i myślami bohaterów, co poniekąd pozwala nam zrozumieć motywy ich postępowania. Połączenie kryminału z romansem jest według mnie bardzo dobrym pomysłem. Dzięki temu powieści nadana została pewna świeżość. Nie jest to już tylko romansidło…

Książkę czyta się szybko. Jest bardzo wciągająca. Łatwo utożsamić się z bohaterami, zrozumieć ich poczynania i tok myślenia. Odniosłam wręcz wrażenie jakbym tam była, brała udział w wydarzeniach a nie była tylko biernym obserwatorem. Szczególnie do gustu przypadł mi pies- Śpiewak. Zadziwiła mnie jego inteligencja i oddanie swojej właścicielce, co widzimy zwłaszcza pod koniec powieści. Założyłam z góry, że w psa poniekąd wcielił się Jim. Sugeruje nam to list zamieszczony przy pudełku ze Śpiewakiem, jak i fakt jak odganiał potencjalnych facetów Julie. Jakby pragnął jej szczęścia i dobrze wiedział przy kim je ona znajdzie.
 
„Anioł Stróż” jest niewątpliwie jedną z moich ulubionych powieści Nicholasa Sparksa. Złapała mnie za serce, wywołała emocje i zostanie w pamięci zapewne na długo. Polecam ją wszystkim miłośnikom książek  Sparksa, miłośnikom romansów, jak i tym którzy chcą się zapoznać z piękną historią ;)

* N.Sparks "Anioł Stróż" str. 13

Ocena: 6/6

niedziela, 18 grudnia 2011

"Prawdziwy cud" Nicholas Sparks

Każdy marzy o prawdziwej miłości, szczęściu do grobowej deski, o dobrym zdrowiu. Dla niektórych osiągnięcie wyżej wymienionych celów, szczególnie miłości, jest cudem. Ale co, gdy ktoś w cuda nie wierzy? Gdy na każde napotkane przez siebie zjawisko patrzy z naukowego punktu widzenia? Czy taka osoba może być naprawdę szczęśliwa i kiedyś powiedzieć, że w coś wierzy?

Do takich osób z całą pewnością możemy zaliczyć Jeremy’ego Marsha. Jest to dziennikarz badający i demaskujący różne nadprzyrodzone zjawiska, których nikt inny w logiczny sposób wyjaśnić nie potrafi. Dzięki swej pracy, lub może raczej z jej powodu mężczyzna nie wierzy w nic czego nie można wyjaśnić dzięki nauce i wiedzy do tej pory osiągniętej przez ludzkość. Sukcesy w zawodzie, a szczególnie jedna „demaskatorska” akcja doprowadzają do tego,  ze Jeremy zaczyna być sławny. Wręcz nie może odpędzić się od kolegów ze swej branży chcących za wszelką cenę zrobić z nim wywiad. Choć z początku Jeremy’emu to pochlebia, z czasem zaczyna mocno ciążyć. Wybawieniem okazuje się sprawa tajemniczych świateł z Bone Creek, którą ma w najbliższym czasie zbadać. Wyjazd do małego miasteczka ma na niego zbawienny wpływ i to nie tylko ze względu na spokój i ciszę tam panującą. Jeremy poznaje tam bowiem Lexie, która,  choć niedostępna, zaczyna powoli gościć w jego sercu. Czy dziewczyna da mu szansę? Czy sprawę tajemniczych świateł da się jakoś logicznie wyjaśnić? I najważniejsze, czy Jeremy uwierzy w cuda? Przekonajcie się sami ;)

„Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością” słowa tej piosenki chyba najtrafniej mogłyby scharakteryzować Lexie i Jeremy’ego- głównych bohaterów „Prawdziwego cudu” Nicholasa Sparksa. Nad życiem obojga wisi przeszłość i choć sprawy  z tamtego okresu mają już dawno za sobą, to doświadczenia wtenczas zebrane rzutują w dużej mierze również na ich doczesne życie. Boją się podjąć ponownie takie a nie inne decyzje, boją się cierpienia i bólu a co za tym idzie, boją się również miłości. Choć bez problemu można wyczuć chemię, która między nimi występuje, oni jednak  wolą nie dopuszczać do siebie myśli  i wątpliwości dotyczących uczuć drugiej strony. Czy w końcu się przełamią? A może nigdy nie wyznają swoich uczuć?

Nicholas Sparks jest powszechnie znanym autorem powieści. Jedni go uwielbiają, inni wręcz  przeciwnie. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy. Książki tegoż autora potrafią wywrzeć na czytelnika niebagatelny wpływ, wywołać emocje, o których istnieniu nie miało się wcześniej pojęcia.

Według mnie Sparks jest mistrzem tworzenia nastroju. Klimat i nastrój jego książek potrafi bowiem oczarować niemal każdego i choć zarzuca mu się przewidywalność, to w każdym jego utworze jest coś zaskakującego. Czytając jego książki niejednokrotnie zdarza mi się marzyć jak by to było znaleźć się na miejscu bohaterów, przeżywać ich radości, miłości i smutki, bowiem nie każda książka Sparksa kończy się happy endem.

Czytając „Prawdziwy cud” rzuciło mi się w oczy podobieństwo postaci, miejsc do innej jego książki pt. „Od pierwszego wejrzenia”. Jak się później okazało „prawdziwy cud” stał się niejako wstępem do wyżej przeze mnie wymienionej kontynuacji. Bez obaw, obydwie książki posiadają odrębną fabułę przez co zachowanie kolejności nie jest konieczne.

Reasumując. Książki Nicholasa Sparksa swoją lekkością potrafią nas przenieść w naprawdę odległe miejsca, gdzie wraz z bohaterami przeżywamy coraz to nowe wydarzenia i emocje. „Prawdziwy cud” polecam osobom lubiącym romanse z niewyjaśnionymi zagadkami w tle, jak i fanom twórczości Nicholasa Sparksa. ;)