poniedziałek, 27 lutego 2012

Nicholas Sparks, Ślub

  Gdy Wilson Lewis zapomina o 29 rocznicy ślubu uświadamia sobie, że jego małżeństwo nie jest już takie jak dawniej. Małżonkowie nie żyją razem, a obok siebie. W ich związku brakuje namiętności, zaangażowania, przywiązania. Nie są już tak zainteresowani sobą jak kiedyś, coraz bardziej się od siebie oddalają. Wilson jest jednak przekonany, że kocha Jane równie mocno jak w dniu ślubu. W obawie, że żona go zostawi postanawia się zmienić. Wspaniała okazja nadarza się rok później, gdy najstarsza córka Lewisów oznajmia, że za tydzień wychodzi za mąż, a ślub ma się odbyć dokładnie w dniu 30 rocznicy ślubu rodziców. Wilson postanawia zaangażować się w przygotowania czym dziwi swoją żonę. Z pracoholika zamienia się na oddanego rodzinie męża i ojca, próbującego spełnić wszystkie zadania związane z uroczystością. Jane dostrzega poświęcenie męża i cieszy się, że ten wreszcie oddaje się rodzinie. W przygotowaniach do ślubu wykazuje się inicjatywą i proponuje organizację przyjęcia weselnego w nieużywanym domu rodzinnym Jane. W przede dniu ślubu organizuje dla żony niespodziankę z okazji 30 rocznicy ślubu, wykazując się romantyzmem i pomysłowością. Tym działaniem urzeka Jane i na nowo rozpala dawno wygasłe uczucia namiętności w związku. Następnego dnia odbywa się ślub...
    Początkowo książka mi się nie spodobała, a bohater wydawał mi się przesłodzony, bo choć posiadał wady jego postać i tak była idealizowana... Jednak od połowy książki diametralnie zmieniłam zdanie! Udzielił mi się nastrój i klimat książki. Przeniosłam się do New Bern i uczestniczyłam we wszystkich przygotowaniach rodziny. Czułam napięcie i ekscytację Wilsona swoim pomysłem, nie umiałam się doczekać finału :)
    Piękna książka. Co prawda czytałam ją w skróconej wersji w wydaniu Reader`s Digest, ale i tak treść mnie urzekła. Spełniłam niezapomniane chwile z książką, aromatyczną herbatą w ciepłym łóżku. Rozmarzyłam się i zatopiłam w lekturze. Cieszę się, że wybrałam właśnie ten tytuł i że nie odłożyłam książki po pierwszym wrażeniu :)


Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://www.biblioteczkamagdalenardo.blogspot.com/


piątek, 17 lutego 2012

"Tam gdzie Ty" - Jodi Picoult

Tytuł: Tam gdzie Ty
Tytuł oryginału: Sing You Home
Autor: Jodi Picoult
Wydawnictwo: Prószyński i S - ka
Moja ocena: 6/6
Już dawno miałam w planach przeczytanie jakiejkolwiek książki Jodi Picoult. Pisarka ma na koncie osiemnaście powieści, które przetłumaczone zostały aż na 34 języki. Kiedy ujrzałam zapowiedź „Tam gdzie Ty” powiedziałam sobie w duchu: „To będzie książka, którą przeczytam jako pierwszą”.
Zoe i Max Baxterowie mają za sobą piękny, bo dziesięcioletni staż małżeński. Zoe bardzo pragnie mieć dziecko, niestety jej wola nie pokrywa się z możliwościami. Po kilku nieudanych próbach In vitro oboje czują się coraz bardziej zmęczeni i zrozpaczeni. Kiedy Zoe rodzi martwe dziecko, Max podejmuję decyzję o rozwodzie. Ich drogi się rozchodzą. Mężczyzna zaczyna nowe życie w Jezusie Chrystusie, a Zoe poznaje Vanessę. Zaprzyjaźniają się i kiedy Zoe odkrywa, że jest lesbijką postanawia, że chce spędzić z nią resztę swego życia. Znów budzi się w niej pragnienie dziecka. W tym momencie zaczyna toczyć się walka, w której wygraną będzie najwyższa stawka: miłość, życie i szczęście.
Kiedy czytałam „Tam gdzie Ty” bez reszty pochłonęła mnie jej fabuła. W książce poruszane są tematy, o których mówienie na głos uważa się za nietakt. Jednak Jodi gra w otwarte karty i jak na talerzu podaje nam obraz problemów ludzi XXI wieku. Niepłodność to przecież zmora masy młodych małżeństw, które pragną własnego potomka. Picoult przybliża nam ten ciężki problem, by móc wyobrazić sobie, co przeżywają matki, gdy starają się o dziecko, a jednak tego dziecka nie mogą dostać. Kolejne zagadnienie poruszone w powieści to homoseksualizm. Czytając, widzimy, z jakimi przeszkodami borykają się na co dzień geje i lesbijki. Na każdym kroku mają do czynienia z obelgami kierowanymi w ich stronę, a w najlżejszym przypadku z niezrozumieniem i krzywymi spojrzeniami. „Tam gdzie Ty” to książka o trudnych wyborach, które ważą na dalszych losach wszystkich bohaterów. Wszystkie  postaci zostały świetnie nakreślone przez autorkę; każda ma inny charakter, jedna irytuje, druga wzrusza, ale każda ma w sobie coś wyjątkowego, coś własnego i unikatowego. Płyta dołączona do egzemplarza książki ma za zadanie ukazać czytelnikowi prawdziwą Zoe poprzez nadanie jej głosu, bowiem głos kobiety śpiewającej piosenki to właśnie ona. Utwory zostały wykonane przez Ellen Wilber – serdeczną przyjaciółkę Jodi Picoult. Cała akcja porywa czytelnika całkowicie i sprawia, że czujemy się jak w centrum toczenia się jej do tego stopnia, że o 3 w nocy potrafiłam siedzieć z telefonem pod kołdrą i doczytywać ostatnie strony, by dowiedzieć się, jak się to wszystko zakończy.
Osobiście jestem urzeczona talentem pisarskim Picoult i wiem, że było to nieostatnie moje spotkanie z nią. Sięgając po jej książkę byłam prawie pewna mojego zachwytu po przeczytaniu jej i w księgarni poprosiłam od razu o dwa jej tytuły. Nie zawiodłam się na swoich przypuszczeniach. „Tam gdzie Ty” pozostawiła w moim sercu trwały ślad, o którym zapomnieć się nie da. To ślad matczynej miłości, walki o dobro ukochanej osoby i bólu związanego z przeciwnościami na drodze dążenia do upragnionego celu. Książkę gorąco polecam wszystkim, ponieważ warto poznawać te tematy, o których nie dowiemy się wielu (właściwych) informacji z mediów, a mimo tego są bardzo ważne.

wtorek, 7 lutego 2012

„Tam gdzie Ty” - Jodi Picoult


            ,,Nigdy nie słyszałam takiej nuty - takiego akordu czystej rozpaczy - i dopiero po chwili zaczynam rozumieć, że pochodzi ode mnie.''*

            Macie pragnienia? Nie chodzi mi tu o jakieś pragnienie jedzenia czy picia, ale takie hmm ważniejsze? Pragnienie zdobycia większej wiedzy, awansu, ukochanej osoby, poszerzenia rodziny, spokoju. O takie pragnienie mi dziś chodzi. Spełnianie ich to nasz cel, to gdy go osiągniemy będziemy szczęśliwi, tylko wtedy, to jest jak obsesja na jakimś punkcie. Ale co wtedy gdy nie możemy, nie dajemy rady? Ile człowiek jest w stanie poświęcić, jak bardzo się zatraci w tym celu...

            Zoe i Max Baxter to małżeństwo z dziesięcioletnim stażem, które od dawna stara się o dziecko, co wcale nie jest takie proste. Okazuje się, że natura im nie pomoże, zaczynają jeździć po szpitalach. Ich codziennością stały się szpitale, badania i zapłodnienia in vitro. Wreszcie im się udało Zoe jest w ciąży, szczęśliwi rodzice nie podejrzewają, że szczęście jest chwilowe. W dwudziestym ósmym  tygodniu kobieta zauważa, że krwawi, gdy trafia do szpitala okazuje się, że dziecko nie żyje. Po tej tragedii małżeństwo się załamuje, a lekarz ostrzega panią Baxter, że kolejne sztuczne zapłodnienie zagraża jej życiu. Posiadanie dziecka jest jednak dla niej zbyt ważne i nie chce z tego zrezygnować, wtedy to Max oświadcza, że ma już dość, nie zgadza się, że jej życie jest dla niego ważniejsze. Podejmuje też bardzo drastyczny krok i występuje o rozwód.
            Po rozwodzie ich dogi się rozchodzą. Zoe wraca do muzykoterapii i poznaje Vanesse dzięki której odkrywa, że podobają jej się kobiety. Panie zbliżają się do siebie, a potem biorą ślub. Max za to zamieszkuje u siostry Lindy i jej męża Reid’a i zaczyna zaglądać do kieliszka. Małżeństwo te jest bardzo religijne, a Max przebywając z nimi zaczyna odkrywać jak bardzo wiara jest dla niego ważna. Wstępuje do Kościoła Wiecznej Chwały i wreszcie odnajduje spokój. Mogłoby się wydawać, że tych dwoje już się nigdy nie spotka, ułożyli sobie życie, są szczęśliwi i już się nie spotkają. Niestety życie chciało inaczej, okazuje się, że w jednej z klinik zostały zarodki do zapłodnienia in vitro, które zmuszają tych dwoje do ponownego spotkania się i walki w sądzie...
            Jaki będzie wynik tego procesu? Strona wygrana może być tylko jedna, która nią będzie? Po co Max’owi te zarodki, jaki ma w tym cel? A jak w tej sytuacji czuje się Zoe? Co przyniesie los?

            Samo Jodi Picoult na okładce wystarczy bym brała książkę bez zastanowienia czy też czytania noty wydawniczej. Tym razem było tak samo, byłam pewna, że autorka da mi kolejną dawkę emocji i zmusi do myślenia. Nie pomyliłam się,  tą cegiełkę przeczytałam zaledwie w ciągu jednego dnia i pół nocy. Historia rodziny Baxter wciągnęła mnie do tego stopnia, że zapomniałam o wszystkim innym. Picoult i tym razem dała czytelnikowi coś co wbija w ziemie i karze się zatrzymać. W jej książkach nie ma ubarwiania czy wybielania. Jest gorzka prawda jeśli tak jest. Każda jej powieść to tematy o których wolimy nie mówić, ale one istnieją. A rozmowy o nich wcale nie są złe, one by pomagały. Sądzę, że między innymi to chce nam przekazać pisarka. W „Tam gdzie Ty” są poruszone dwa ważne tematy, nie możność zajścia w ciąże i homoseksualizm. Czytając możemy chociaż w minimalny sposób poczuć, zobaczyć jak to jest.„Tam gdzie ty” to opowieść o życiu, o walce o szczęście. O tym jak Zoe, kobieta pragnąca dziecka robi wszystko by je mieć i się nie poddaje. Jest na tyle uparta i nastawiona na dziecko, że nie zauważa iż jej małżeństwo już nie jest takie samo.
            Co do postaci tu występujących trzeba przyznać, że autorka i tym razem dobrze je nakreśliła. Ciekawe osobowości, każda inna. Z przyjemnością dążymy do ich odkrycia, poznania ich „ja” wraz z nimi samymi. Jednych się polubi drugich nie bardzo, ale każde z nich ma swój charakter i poglądy, sposób bycia, który czasem może drażnić, a czasem jest nam wręcz znany.
            „Tam gdzie Ty” powinno się przeczytać z kilku powodów. Jednym z nich jest to, że możemy z innego punktu widzenia spojrzeć na homoseksualizm, drugim to, że możemy choć po części zrozumieć kobiety, które nie mogą zajść w ciąże.

*str.37
Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Tam gdzie Ty
Wydawnictwo: Prószyński i Sk-a
Rok wydania: styczeń 2012
Liczba stron: 568

sobota, 4 lutego 2012

Ocean miłości - Nicholas Sparks

   "Ocean miłości "  lub  inaczej "List w butelce" to książka  Nicholasa Sparksa , którą czytałam kiedyś  i właśnie skończyłam czytać po raz drugi.
"List w butelce|" to również film jaki oglądałam  oparty na książce.
      Przeczytałam ją po raz drugi by móc napisać o niej na blogu. Przeczytałam jednakże skrót, gdyż taki mam w domu ,  w jednym z tomów książek wybranych.

      Książka opowiada historię  dziennikarki , Teresy Osborne,  pracującej w Bostonie.
Teresa , będąc na urlopie nad oceanem , pewnego dnia znalazła butelkę a w niej list pisany przez kogoś o imieniu Garret do kobiety o imieniu Catherine.
     List pisany z wielkim uczuciem bardzo zaintrygował Teresę  i po namowie swojej szefowej postanowiła opublikować list w gazecie, do której pisała codzienne felietony.
    Wskutek publikacji dotarły do niej jeszcze dwa podobne listy, z których wywnioskowała, że kobieta do której były kierowane nie żyje a mężczyzna obdarza ją w dalszym ciągu dużym uczuciem.


      Zafascynowana stylem listów  postanowiła odnaleźć ich nadawcę  a co było dalej ....... proszę sobie doczytać.

    Książkę czyta się szybko i z dużym wzruszeniem , gdyż opowiada  o miłości, która nie przemija.
   Nie wiem jak często się taka zdarza ale myślę,  że  się zdarza a Ci,którzy takiego uczucia doświadczają  to szczęśliwcy, którym można  zazdrościć.





czwartek, 2 lutego 2012

Nicholas Sparks - Anioł stróż

Kiedy miłość przeradza się w obsesję? Kiedy to piękne uczucie przeradza się w dramat? A przede wszystkim: z jakiego powodu tak się dzieje? Miłość powinna być uczuciem pomiędzy dwojgiem ludzi, uczuciem nadającym naszemu życiu sens, a nie będącym utrapieniem. Kiedy miłość przeradza się w obsesję, zdarza się to głównie w momencie rozpadu związku, gdy jedna ze stron nie może pogodzić się z utratą partnera i za wszelką cenę chce go odzyskać. Temat ciężki, ale ciekawy. Idealnie nadający się do wykorzystania na łamach powieści. A kto podjął się tego trudnego zadania i w mistrzowski sposób ujął relacje pomiędzy dwójką ludzi? Proszę państwa, przed wami geniusz i mistrz, Nicholas Sparks i jego 'Anioł stróż'!

Julie Barenson zostaje wdową w wieku dwudziestu pięciu lat. Jej mąż, chory na raka Jim, przed śmiercią pisze dla żony pożegnalny list. List, w którym obiecuje jej, że będzie jej aniołem stróżem. Razem z pożegnalnymi słowami Julie otrzymuje prezent - doga niemieckiego, któremu daje na imię Śpiewak. Po czterech samotnych latach główna bohaterka dojrzewa do nowego związku. O względy dziewczyny zabiega przystojny i pewny siebie Richard, zachowujący się jak prawdziwy dżentelmen, w którym Julie dostrzega pokrewną duszę. Wielką sympatią darzy zaś Mike'a, najlepszego przyjaciela zmarłego męża, który skrycie się w niej podkochuje. Kiedy kobieta odkrywa w zachowaniu Richarda coś niepokojącego, postanawia z nim zerwać. Mężczyzna nie może się z tym pogodzić i zamienia życie Julie w istne piekło.

Moja przygoda z Nicholasem Sparksem rozpoczęła się od powieści 'I wciąż ją kocham'. Pamiętam, że na blogach pojawił się prawdziwy wysyp pozytywnych opinii dotyczących zarówno tej książki jak i samego autora. Zachęcona, udałam się do księgarni i zakupiłam powieść, o której wszyscy trąbili. I to był zdecydowanie dobry krok. Wpadłam po uszy, zakochałam się w twórczości Nicholasa. Z każdą kolejną powieścią tego autora kocham go coraz bardziej miłością szczerą, a także darzę sentymentalnym uwielbieniem. 'Anioł stróż' to moje ósme spotkanie z twórczością tego pana. Ósme i jak za każdym razem - wielce udane. Nicholas Sparks, zaraz obok Stephena Kinga i Jodi Picoult, stanowi mojego ulubionego autora. Zawdzięczam mu wiele wspaniałych chwil spędzonych z jego twórczością. Chwil pełnych łez i śmiechu. Pięknych, cudownych chwil, które na długo pozostaną w mojej pamięci. 'Anioł stróż' mnie zaskoczył. Do tej pory miałam styczność z książkami Sparksa, które były stuprocentowymi przedstawicielkami literatury pięknej. A tutaj nowość - 'Anioł stróż' to nie tylko literatura piękna, ale i romans pomieszany z thrillerem. Powiew świeżości. Przyznaję się bez bicia, na początku miałam małe obawy. Bałam się tego 'nowego' Nicholasa. Na szczęście jednak, nic się nie zmieniło. Już od pierwszej strony świat zdruzgotanej po śmierci męża Julie wciąga czytelnika do granic możliwości. 'Anioł stróż' napisany jest charakterystycznym dla Sparksa, lekkim i przyjemnym, ale niebanalnym językiem. Fabuła momentami bywa przewidywalna, jednak nigdy za bardzo. Akcja jest wartka i jej nagłe zwroty nieraz zaskakują. Czyli norma, Sparks w pełnej krasie, w swoim najlepszym wydaniu.

Za co jeszcze kocham Sparksowe książki? A może raczej, za co tak bardzo kocham ich autora? Za emocje, którymi operuje w swych powieściach. Za to, jak realnie przedstawia na swoich bohaterach miłość, cierpienie, ból, smutek, złość... Jest w tym niekwestionowanym mistrzem. Ten facet ma idealne wyczucie sytuacji, tworzy doskonałe portrety psychologiczne, a na dodatek - jak mało który mężczyzna, zna się na psychice kobiet. Bo to właśnie one przeważnie są bohaterkami jego książek. Sparks czaruje piórem, z najzwyklejszej rzeczy jest w stanie zrobić coś naprawdę niezwykłego. Nie sypie banałami, bo to nie jego poziom. On jest mistrzem i ideałem, z namaszczeniem oddającym się swej twórczości. 'Anioł stróż' to powieść dopieszczona do granic możliwości. Każde zdanie, każdy wyraz, każdy dialog jest dobrze przemyślany. W tej powieści (a także w innych), jest coś magicznego. Coś, co zmusza czytelnika do refleksji, nie tylko nad sytuacją bohaterów, ale i na temat własnego życia. Nicholas poprzez swoje książki próbuje przekazać nam, że warto doceniać życie takim, jakim jest. Bo zawsze może być gorzej. Nigdy nie jesteśmy w tak beznadziejnej sytuacji, żeby móc się załamać, przykryć pierzyną i stwierdzić: 'wyjdę stąd za sto lat'. Życiem trzeba się cieszyć, nawet pomimo wielu przeszkód, które stawia przed nami los. Bo kiedyś tego życia nam braknie. I co wtedy?

Jeśli idzie o bohaterów - największe emocje wywołał u mnie oczywiście Śpiewak. Nie wiem dlaczego tak jest, ale to zwierzęta i ich przygody rozczulają mnie najbardziej, ludzie i ich sprawy to przy tym drobnostka. Śpiewak, dog niemiecki, raz po raz wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Wiem, jak to jest mieć dużego psa, gdyż u mnie w rodzinie od zawsze gościły duże psy. Doga niemieckiego jeszcze nie miałam, ale wszystko przed nami. Wracając do bohaterów. Wiem, jestem zła i nieczuła, ale gdy ludzkie postacie umierają, zazwyczaj nie płaczę. Przy opisie śmierci psa, kota czy innego puchatego (bądź śliskiego czy opierzonego) stworzonka ryczę jak bóbr. I tak było w tym przypadku. Nie będę nic zdradzać, jeśli jesteście ciekawi o co chodzi - przeczytajcie 'Anioła stróża'. Ale, ale. Może wspomnę coś o głównej bohaterce, Julie. Jest to miła i sympatyczna kobieta, która wzbudziła we mnie pozytywne uczucia, jednak szału nie było. Julie to postać dosyć przeciętna, która nic nie wniosła do mojego żywota. Jednak dzięki Sparksowej magii, potrafiłam wczuć się w jej rolę i szczerze jej współczułam. Przeżywałam razem z nią wszystkie radości i smutki, uśmiechy i łzy. A wszystko dzięki czarodziejowi Nicholasowi. Wielkie brawa. O Richardzie nie wspomnę nic, bo musiałabym sobie tutaj ostro poprzeklinać, a z szacunku do Ciebie czytelniku, nie mam takiej ochoty. Jednak Mike - to dopiero gość! Ciepły, honorowy człowiek, bardzo uczuciowy, kochający i troskliwy. Przepraszam, gdzie można znaleźć takiego faceta? Postać genialna, kolejny punkt dla autora. Co się tyczy zakończenia - totalnie mnie rozbroiło. Ryczałam jak głupia, z nadzieją wpatrując się w ostatnie strony. Zakończenie szokujące, ale wielce udane. Czy Nicholasowi wszystko, zawsze i wszędzie musi się udawać?! Chyba tak. I właśnie za to go kocham.

'Anioł stróż' to trudna opowieść o miłości przeradzającej się w obsesję. Napisana lekkim, ale treściwym językiem, z doskonale rozplanowaną fabułą, wartką akcją i świetnymi bohaterami. Nicholas Sparks w starym - nowym wydaniu. Polecam serdecznie, bo warto. Warto, bo to Sparks.

„I nie obawiaj się. Gdziekolwiek się znajdę, będę Cię strzegł. Zostanę twoim aniołem stróżem, kochanie. Możesz mi zaufać, postaram się, żebyś zawsze była bezpieczna”

Ocena: 10/10

''Tam gdzie ty''- Jodi Picoult

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Tam gdzie ty
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 568
Czas czytania: 4 dni

Moja opinia: Jodi Picoult jest jedną z najbardziej znanych i cenionych pisarek ostatnich lat. W jej dorobku literackim znajdziemy 18 powieści, które zostały przetłumaczone już na 34 języki. Główną zaletą Picoult jest to, że nie boi się pisać o trudnych dla nas tematach, a jej książki na długo zostają w pamięci. Najnowsza powieść zatytułowana ''Tam gdzie ty'' jest pełna emocji, trudnych wyborów i co najważniejsze opowiada ona o prawdziwym życiu i kochających się ludziach, którzy z dnia na dzień coraz bardziej się od siebie oddalają...

Zoe i Max Baxter są już małżeństwem od prawie dziesięciu lat. On prowadzi swoją firmę ogrodniczą, a ona pracuje jako muzykoterapeutka. Do szczęścia brakuje im tylko dziecka o, które starają się już bardzo długo. Cztery zabiegi in vitro, dwa poronienia i przedwczesne narodziny martwego synka powodują, że pobyty w klinikach stają się codziennością. A małżeństwo Zoe i Maxa opiera się wyłączenie na staraniu się o dziecko. Po tylu nieudanych próbach mężczyzna zaczyna mieć dość,a cała sytuacja niewątpliwie go przerasta natomiast Zoe nadal chce próbować i zostać matką dziecka o, którym tak marzy. W tym momencie Max postanawia odejść od żony.

Życie Zoe i Maxa diametralnie się zmienia. Oboje postanawiają na nowo ułożyć sobie życie. Mężczyzna znajduje pocieszenie w religii i zostaje członkiem wspólnoty kościoła natomiast jego była żona szczęście znajduje przy boku kobiety, która jest szkolnym psychologiem. Pewnego dnia Zoe i Vanessa zaczynają myśleć o dziecku. Niestety aby można było wykorzystać zarodki Maxa jest potrzebna jego zgoda. Rozpoczyna się zacięta walka i kolejne sprawy w sądzie. Mężczyzna jako przykładny chrześcijan nie chce aby jego zarodki trafiły do Zoe, która jest lesbijką.

„(…) rodzina to nie płeć, tylko miłość. Nie potrzeba matki i ojca, ani na siłę dwojga rodziców. Grunt to mieć kogoś, na kim można polegać.”

''Tam gdzie ty'' jest książką, która porusza wiele trudnych tematów jakim jest bezpłodność czy homoseksualizm. Jodi Picoult umiejętnie połączyła kilka elementów i stworzyła powieść w, której każdy się odnajdzie. Czytając tę lekturę, każdy powinien być przygotowany na falę emocji, smutki i napięcia.


Wszystkie zdarzenia poznajemy z kilku perspektyw. Narratorami są Zoe, Max i Vanessa na przemian dzięki czemu możemy poznać uczucia i bieg wydarzeń z różnych stron. Czujemy smutek i razem z postaciami przeżywamy ten trudny dla nich okres. Jodi Picoult świetnie wykreowała swoich bohaterów. Są ciekawi, odmienni i łatwo jest się z nimi utożsamić. Język książki jest prosty i zrozumiały- bardzo szybko i z wielką łatwością czyta się tę książkę.

Bardzo fajnym elementem była również dołączona płyta CD z piosenkami. Wszystkie były bardzo nastrojowe i idealnie pasowały do klimatu książki. Miło mi się ich słuchało zarówno przy czytaniu książki jak i bez niej. 


To było moje pierwsze spotkanie z twórczością tej utalentowanej i jakże niezwykłej autorki. Mam nadzieję, że uda mi się szybko nadrobić zaległości i przeczytać więcej jej powieści. ''Tam gdzie ty'' polecam wszystkim bez wyjątku. Jest to powieść opowiadająca o prawdziwym życiu oraz trudnych wyborach. Książkę zarówno powinni przeczytać fani Jodi Picoult oraz osoby, które jeszcze nie czytały jej książek.



Opis książki:
Po dziesięciu latach małżeństwa i długotrwałych bezskutecznych staraniach o dziecko, Zoe i Max Baxter postanawiają się rozstać. Zoe, ku własnemu zaskoczeniu, znajduje szczęście u boku kobiety, Max szuka pocieszenia w kościele. Lecz marzenie o dziecku trwa, i to, co wydawało się być na wyciągnięcie ręki, przeradza się w starcie światopoglądów i przekonań religijnych, w którym nie ma miejsca na sentymenty.


6/6

10/10

Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://kochane-ksiazki.blogspot.com/