Kiedy miłość przeradza się w obsesję? Kiedy to piękne uczucie przeradza się w dramat? A przede wszystkim: z jakiego powodu tak się dzieje? Miłość powinna być uczuciem pomiędzy dwojgiem ludzi, uczuciem nadającym naszemu życiu sens, a nie będącym utrapieniem. Kiedy miłość przeradza się w obsesję, zdarza się to głównie w momencie rozpadu związku, gdy jedna ze stron nie może pogodzić się z utratą partnera i za wszelką cenę chce go odzyskać. Temat ciężki, ale ciekawy. Idealnie nadający się do wykorzystania na łamach powieści. A kto podjął się tego trudnego zadania i w mistrzowski sposób ujął relacje pomiędzy dwójką ludzi? Proszę państwa, przed wami geniusz i mistrz, Nicholas Sparks i jego 'Anioł stróż'!
Julie Barenson zostaje wdową w wieku dwudziestu pięciu lat. Jej mąż, chory na raka Jim, przed śmiercią pisze dla żony pożegnalny list. List, w którym obiecuje jej, że będzie jej aniołem stróżem. Razem z pożegnalnymi słowami Julie otrzymuje prezent - doga niemieckiego, któremu daje na imię Śpiewak. Po czterech samotnych latach główna bohaterka dojrzewa do nowego związku. O względy dziewczyny zabiega przystojny i pewny siebie Richard, zachowujący się jak prawdziwy dżentelmen, w którym Julie dostrzega pokrewną duszę. Wielką sympatią darzy zaś Mike'a, najlepszego przyjaciela zmarłego męża, który skrycie się w niej podkochuje. Kiedy kobieta odkrywa w zachowaniu Richarda coś niepokojącego, postanawia z nim zerwać. Mężczyzna nie może się z tym pogodzić i zamienia życie Julie w istne piekło.
Moja przygoda z Nicholasem Sparksem rozpoczęła się od powieści 'I wciąż ją kocham'. Pamiętam, że na blogach pojawił się prawdziwy wysyp pozytywnych opinii dotyczących zarówno tej książki jak i samego autora. Zachęcona, udałam się do księgarni i zakupiłam powieść, o której wszyscy trąbili. I to był zdecydowanie dobry krok. Wpadłam po uszy, zakochałam się w twórczości Nicholasa. Z każdą kolejną powieścią tego autora kocham go coraz bardziej miłością szczerą, a także darzę sentymentalnym uwielbieniem. 'Anioł stróż' to moje ósme spotkanie z twórczością tego pana. Ósme i jak za każdym razem - wielce udane. Nicholas Sparks, zaraz obok Stephena Kinga i Jodi Picoult, stanowi mojego ulubionego autora. Zawdzięczam mu wiele wspaniałych chwil spędzonych z jego twórczością. Chwil pełnych łez i śmiechu. Pięknych, cudownych chwil, które na długo pozostaną w mojej pamięci. 'Anioł stróż' mnie zaskoczył. Do tej pory miałam styczność z książkami Sparksa, które były stuprocentowymi przedstawicielkami literatury pięknej. A tutaj nowość - 'Anioł stróż' to nie tylko literatura piękna, ale i romans pomieszany z thrillerem. Powiew świeżości. Przyznaję się bez bicia, na początku miałam małe obawy. Bałam się tego 'nowego' Nicholasa. Na szczęście jednak, nic się nie zmieniło. Już od pierwszej strony świat zdruzgotanej po śmierci męża Julie wciąga czytelnika do granic możliwości. 'Anioł stróż' napisany jest charakterystycznym dla Sparksa, lekkim i przyjemnym, ale niebanalnym językiem. Fabuła momentami bywa przewidywalna, jednak nigdy za bardzo. Akcja jest wartka i jej nagłe zwroty nieraz zaskakują. Czyli norma, Sparks w pełnej krasie, w swoim najlepszym wydaniu.
Za co jeszcze kocham Sparksowe książki? A może raczej, za co tak bardzo kocham ich autora? Za emocje, którymi operuje w swych powieściach. Za to, jak realnie przedstawia na swoich bohaterach miłość, cierpienie, ból, smutek, złość... Jest w tym niekwestionowanym mistrzem. Ten facet ma idealne wyczucie sytuacji, tworzy doskonałe portrety psychologiczne, a na dodatek - jak mało który mężczyzna, zna się na psychice kobiet. Bo to właśnie one przeważnie są bohaterkami jego książek. Sparks czaruje piórem, z najzwyklejszej rzeczy jest w stanie zrobić coś naprawdę niezwykłego. Nie sypie banałami, bo to nie jego poziom. On jest mistrzem i ideałem, z namaszczeniem oddającym się swej twórczości. 'Anioł stróż' to powieść dopieszczona do granic możliwości. Każde zdanie, każdy wyraz, każdy dialog jest dobrze przemyślany. W tej powieści (a także w innych), jest coś magicznego. Coś, co zmusza czytelnika do refleksji, nie tylko nad sytuacją bohaterów, ale i na temat własnego życia. Nicholas poprzez swoje książki próbuje przekazać nam, że warto doceniać życie takim, jakim jest. Bo zawsze może być gorzej. Nigdy nie jesteśmy w tak beznadziejnej sytuacji, żeby móc się załamać, przykryć pierzyną i stwierdzić: 'wyjdę stąd za sto lat'. Życiem trzeba się cieszyć, nawet pomimo wielu przeszkód, które stawia przed nami los. Bo kiedyś tego życia nam braknie. I co wtedy?
Jeśli idzie o bohaterów - największe emocje wywołał u mnie oczywiście Śpiewak. Nie wiem dlaczego tak jest, ale to zwierzęta i ich przygody rozczulają mnie najbardziej, ludzie i ich sprawy to przy tym drobnostka. Śpiewak, dog niemiecki, raz po raz wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Wiem, jak to jest mieć dużego psa, gdyż u mnie w rodzinie od zawsze gościły duże psy. Doga niemieckiego jeszcze nie miałam, ale wszystko przed nami. Wracając do bohaterów. Wiem, jestem zła i nieczuła, ale gdy ludzkie postacie umierają, zazwyczaj nie płaczę. Przy opisie śmierci psa, kota czy innego puchatego (bądź śliskiego czy opierzonego) stworzonka ryczę jak bóbr. I tak było w tym przypadku. Nie będę nic zdradzać, jeśli jesteście ciekawi o co chodzi - przeczytajcie 'Anioła stróża'. Ale, ale. Może wspomnę coś o głównej bohaterce, Julie. Jest to miła i sympatyczna kobieta, która wzbudziła we mnie pozytywne uczucia, jednak szału nie było. Julie to postać dosyć przeciętna, która nic nie wniosła do mojego żywota. Jednak dzięki Sparksowej magii, potrafiłam wczuć się w jej rolę i szczerze jej współczułam. Przeżywałam razem z nią wszystkie radości i smutki, uśmiechy i łzy. A wszystko dzięki czarodziejowi Nicholasowi. Wielkie brawa. O Richardzie nie wspomnę nic, bo musiałabym sobie tutaj ostro poprzeklinać, a z szacunku do Ciebie czytelniku, nie mam takiej ochoty. Jednak Mike - to dopiero gość! Ciepły, honorowy człowiek, bardzo uczuciowy, kochający i troskliwy. Przepraszam, gdzie można znaleźć takiego faceta? Postać genialna, kolejny punkt dla autora. Co się tyczy zakończenia - totalnie mnie rozbroiło. Ryczałam jak głupia, z nadzieją wpatrując się w ostatnie strony. Zakończenie szokujące, ale wielce udane. Czy Nicholasowi wszystko, zawsze i wszędzie musi się udawać?! Chyba tak. I właśnie za to go kocham.
'Anioł stróż' to trudna opowieść o miłości przeradzającej się w obsesję. Napisana lekkim, ale treściwym językiem, z doskonale rozplanowaną fabułą, wartką akcją i świetnymi bohaterami. Nicholas Sparks w starym - nowym wydaniu. Polecam serdecznie, bo warto. Warto, bo to Sparks.
Julie Barenson zostaje wdową w wieku dwudziestu pięciu lat. Jej mąż, chory na raka Jim, przed śmiercią pisze dla żony pożegnalny list. List, w którym obiecuje jej, że będzie jej aniołem stróżem. Razem z pożegnalnymi słowami Julie otrzymuje prezent - doga niemieckiego, któremu daje na imię Śpiewak. Po czterech samotnych latach główna bohaterka dojrzewa do nowego związku. O względy dziewczyny zabiega przystojny i pewny siebie Richard, zachowujący się jak prawdziwy dżentelmen, w którym Julie dostrzega pokrewną duszę. Wielką sympatią darzy zaś Mike'a, najlepszego przyjaciela zmarłego męża, który skrycie się w niej podkochuje. Kiedy kobieta odkrywa w zachowaniu Richarda coś niepokojącego, postanawia z nim zerwać. Mężczyzna nie może się z tym pogodzić i zamienia życie Julie w istne piekło.
Moja przygoda z Nicholasem Sparksem rozpoczęła się od powieści 'I wciąż ją kocham'. Pamiętam, że na blogach pojawił się prawdziwy wysyp pozytywnych opinii dotyczących zarówno tej książki jak i samego autora. Zachęcona, udałam się do księgarni i zakupiłam powieść, o której wszyscy trąbili. I to był zdecydowanie dobry krok. Wpadłam po uszy, zakochałam się w twórczości Nicholasa. Z każdą kolejną powieścią tego autora kocham go coraz bardziej miłością szczerą, a także darzę sentymentalnym uwielbieniem. 'Anioł stróż' to moje ósme spotkanie z twórczością tego pana. Ósme i jak za każdym razem - wielce udane. Nicholas Sparks, zaraz obok Stephena Kinga i Jodi Picoult, stanowi mojego ulubionego autora. Zawdzięczam mu wiele wspaniałych chwil spędzonych z jego twórczością. Chwil pełnych łez i śmiechu. Pięknych, cudownych chwil, które na długo pozostaną w mojej pamięci. 'Anioł stróż' mnie zaskoczył. Do tej pory miałam styczność z książkami Sparksa, które były stuprocentowymi przedstawicielkami literatury pięknej. A tutaj nowość - 'Anioł stróż' to nie tylko literatura piękna, ale i romans pomieszany z thrillerem. Powiew świeżości. Przyznaję się bez bicia, na początku miałam małe obawy. Bałam się tego 'nowego' Nicholasa. Na szczęście jednak, nic się nie zmieniło. Już od pierwszej strony świat zdruzgotanej po śmierci męża Julie wciąga czytelnika do granic możliwości. 'Anioł stróż' napisany jest charakterystycznym dla Sparksa, lekkim i przyjemnym, ale niebanalnym językiem. Fabuła momentami bywa przewidywalna, jednak nigdy za bardzo. Akcja jest wartka i jej nagłe zwroty nieraz zaskakują. Czyli norma, Sparks w pełnej krasie, w swoim najlepszym wydaniu.
Za co jeszcze kocham Sparksowe książki? A może raczej, za co tak bardzo kocham ich autora? Za emocje, którymi operuje w swych powieściach. Za to, jak realnie przedstawia na swoich bohaterach miłość, cierpienie, ból, smutek, złość... Jest w tym niekwestionowanym mistrzem. Ten facet ma idealne wyczucie sytuacji, tworzy doskonałe portrety psychologiczne, a na dodatek - jak mało który mężczyzna, zna się na psychice kobiet. Bo to właśnie one przeważnie są bohaterkami jego książek. Sparks czaruje piórem, z najzwyklejszej rzeczy jest w stanie zrobić coś naprawdę niezwykłego. Nie sypie banałami, bo to nie jego poziom. On jest mistrzem i ideałem, z namaszczeniem oddającym się swej twórczości. 'Anioł stróż' to powieść dopieszczona do granic możliwości. Każde zdanie, każdy wyraz, każdy dialog jest dobrze przemyślany. W tej powieści (a także w innych), jest coś magicznego. Coś, co zmusza czytelnika do refleksji, nie tylko nad sytuacją bohaterów, ale i na temat własnego życia. Nicholas poprzez swoje książki próbuje przekazać nam, że warto doceniać życie takim, jakim jest. Bo zawsze może być gorzej. Nigdy nie jesteśmy w tak beznadziejnej sytuacji, żeby móc się załamać, przykryć pierzyną i stwierdzić: 'wyjdę stąd za sto lat'. Życiem trzeba się cieszyć, nawet pomimo wielu przeszkód, które stawia przed nami los. Bo kiedyś tego życia nam braknie. I co wtedy?
Jeśli idzie o bohaterów - największe emocje wywołał u mnie oczywiście Śpiewak. Nie wiem dlaczego tak jest, ale to zwierzęta i ich przygody rozczulają mnie najbardziej, ludzie i ich sprawy to przy tym drobnostka. Śpiewak, dog niemiecki, raz po raz wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Wiem, jak to jest mieć dużego psa, gdyż u mnie w rodzinie od zawsze gościły duże psy. Doga niemieckiego jeszcze nie miałam, ale wszystko przed nami. Wracając do bohaterów. Wiem, jestem zła i nieczuła, ale gdy ludzkie postacie umierają, zazwyczaj nie płaczę. Przy opisie śmierci psa, kota czy innego puchatego (bądź śliskiego czy opierzonego) stworzonka ryczę jak bóbr. I tak było w tym przypadku. Nie będę nic zdradzać, jeśli jesteście ciekawi o co chodzi - przeczytajcie 'Anioła stróża'. Ale, ale. Może wspomnę coś o głównej bohaterce, Julie. Jest to miła i sympatyczna kobieta, która wzbudziła we mnie pozytywne uczucia, jednak szału nie było. Julie to postać dosyć przeciętna, która nic nie wniosła do mojego żywota. Jednak dzięki Sparksowej magii, potrafiłam wczuć się w jej rolę i szczerze jej współczułam. Przeżywałam razem z nią wszystkie radości i smutki, uśmiechy i łzy. A wszystko dzięki czarodziejowi Nicholasowi. Wielkie brawa. O Richardzie nie wspomnę nic, bo musiałabym sobie tutaj ostro poprzeklinać, a z szacunku do Ciebie czytelniku, nie mam takiej ochoty. Jednak Mike - to dopiero gość! Ciepły, honorowy człowiek, bardzo uczuciowy, kochający i troskliwy. Przepraszam, gdzie można znaleźć takiego faceta? Postać genialna, kolejny punkt dla autora. Co się tyczy zakończenia - totalnie mnie rozbroiło. Ryczałam jak głupia, z nadzieją wpatrując się w ostatnie strony. Zakończenie szokujące, ale wielce udane. Czy Nicholasowi wszystko, zawsze i wszędzie musi się udawać?! Chyba tak. I właśnie za to go kocham.
'Anioł stróż' to trudna opowieść o miłości przeradzającej się w obsesję. Napisana lekkim, ale treściwym językiem, z doskonale rozplanowaną fabułą, wartką akcją i świetnymi bohaterami. Nicholas Sparks w starym - nowym wydaniu. Polecam serdecznie, bo warto. Warto, bo to Sparks.
„I nie obawiaj się. Gdziekolwiek się znajdę, będę Cię strzegł. Zostanę twoim aniołem stróżem, kochanie. Możesz mi zaufać, postaram się, żebyś zawsze była bezpieczna”
Uwielbiam Sparksa. Każda jego książka jest magiczna. Każda.
OdpowiedzUsuńSparks <33
OdpowiedzUsuńChciałabym to przeczytać, choćby dlatego, że nie miałam w ręce jeszcze ani jednej jego książki. Jest to naprawdę zdumiewające, bo spotykam się ze Sparksem, na niemal każdym blogu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w końcu do mnie zawita. :)
właśnie chcę ją zakupić :)
OdpowiedzUsuńOoo, brzmi ciekawie!
OdpowiedzUsuńczytałam tę książkę jakiś już czas temu i, uczciwie, wydała mi się mocno przeciętna. nie sięgnęłabym po nią ponownie.
OdpowiedzUsuńczy ja wiem.. dużo referatów. więcej geografii turystycznej. bardziej nas cisną z matmą i niemieckim haha
OdpowiedzUsuńMam ta lekturę za sobą i tą książką zaczęłam przygodę ze Sparksem.Bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuń