Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jodi Picoult. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jodi Picoult. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 24 marca 2013

Przemiana - Jodi Picoult


Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Przemiana
Tytuł oryginalny: Change of Heart
Tłumaczenie: Katarzyna Kasterka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7648-312-2
Stron: 544
Moja ocena: 5/6


Kwitnący chwast może dodać człowiekowi otuchy. Wartość ludzkiego życia nie należy mierzyć charakterem miejsca, w którym tkwimy, ale sumą detali, które nas tam doprowadziły. Wszyscy bez wyjątku popełniamy błędy.”
Jodi Picoult to jedna z moich ulubionych pisarek amerykańskich. W swoich książkach podejmuje ważne i kontrowersyjne tematy (od molestowania seksualnego dzieci i przemocy w rodzinie po eutanazję), by tworzyć z nich wzruszające powieści obyczajowe i dramaty psychologiczne, od których trudno się oderwać. Jej książki przykuwają uwagę i zmuszają do myślenia o tym, co dobre, a co złe.
Podobnie jest z
Przemianą, powieścią tej autorki, która w styczniu 2010 roku ukazała się na naszym rynku wydawniczym.
Fabuła książki nie różni się znacząco od tych, które proponowała swoim czytelnikom w innych książkach. Akcja Przemiany osnuta jest wokół dyskusji na temat kary śmierci.
June wiedzie szczęśliwe życie z Kurtem – drugim mężem z zawodu policjantem i Elizabeth, córką z pierwszego małżeństwa. Jest w siódmym miesiącu ciąży, gdy zatrudnia w swoim domu cieślę – Shaya, by wykończył pokój dla drugiej córeczki. Jednak radość nie trwa wiecznie, pewnego dnia gdy June wraca akurat z badań USG z nowym zdjęciem swojej nienarodzonej pociechy zastaje przed swoim domem mnóstwo radiowozów. Okazuje się, że Shay Bourne zabił jej męża i dziecko.
Następnie obserwujemy proces Shaya, obrady Ławy Przysięgłych. Pada wyrok – KARA ŚMIERCI.
Dalsza część książki przenosi nas kilka lat później. Druga córka June jest ciężko chora na serce i nie ma żadnej gwarancji, że znajdzie się dawca,dzięki któremu będzie można ją ocalić. Bourne przebywa w tym czasie w celi śmierci, czekając na egzekucję. Ogląda program telewizyjny o córce June i decyduje się oddać jej swoje serce po wykonaniu na nim wyroku. Chce w ten sposób odkupić swoje winy. Aby mogło dojść do przeszczepu serca, trzeba zmienić sposób wykonania kary śmierci. Czy uda się wygrać nowy proces? Czy matka przyjmie taki dar od MORDERCY jej córki i męża? Czy Shay to nowy MESJASZ? Przeczytajcie, przekonajcie się sami.

Jak od każdej książki Jodi Picoult i od Przemiany trudno mi było się oderwać. Trzyma ona w napięciu do ostatnich stron. W powieści pojawia się wątek miłosny, ale najwięcej jednak uwagi, autorka poświęca sposobom wymierzania kary śmierci, ich słuszności oraz wierze.
Znajdziecie tam liczne cytaty z Ewangelii i stwierdzenia dotyczące Mesjasza.
Autorka jak zwykle zmusza nas do przemyśleń, tym razem są one związane z tym w co wierzymy. Czy nasza wiara jest stała i na jakich opiera się filarach? Czy my sami żyjemy zgodnie z Bożymi przykazaniami i nie mamy sobie nic do zarzucenia?
W „Przemianie” znajdziemy wiele typowych schematów dla autorki. Historia jest opowiedziana z punktu widzenie wielu bohaterów; mamy tutaj także proces sądowy i znowu pojawia się jakaś poważna choroba. Ponownie matka staje przed poważnym wyborem i zaskakujące zakończenie.

Nie uważam, że jest to najlepsza książka tej autorki. Dla mnie trochę sam opis Sheya i robienie z niego prawie, że Boga był drażniący i cała historia wydała mi się trochę z cyklu „Niedowiary”. Bardziej podobała mi się powieść Bez mojej zgody czy Krucha jak lód. Jednak warto ją przeczytać. POLECAM

sobota, 23 marca 2013

Krucha jak lód - Jodi Picoult


Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Krucha jak lód
Tytuł oryginalny: Handle with care
Tłumaczenie: Juszkiewicz Michał
Wydawnictwo: Prószyński s S-ka
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7648-396-2
Stron: 616
Moja ocena: 6/6

„Rodzina nigdy nie jest taka, jakiej pragniemy. Wszyscy marzymy o tym, co niemożliwe: idealnym dziecku, kochającym mężu, o matce, która kiedyś nie chciała nas zatrzymać. Żyjemy w dużych domkach dla lalek, kompletnie nieświadomi tego, że w każdej chwili może pojawić się wielka dłoń i zmienić wszystko, co nas otacza, wszystko, do czego jesteśmy tak przywiązani. „

Kolejna powieść Jodi Picoult, która wywarła na mnie duże wrażenie. Wiem, że książki tej autorki mogę czytać w ciemno, zawsze mnie zachwycą i zaskoczą tematyką. Tym razem autorka porusza bardzo trudny temat - choroby dziecka na rzadką chorobę – wrodzoną łamliwość kości (Osteogenesis imperfecta). Łamliwość kości polega na zaburzeniach w prawidłowej budowie kolagenu – głównego składnika tkanki łącznej. Objawami choroby jest bardzo duża kruchość kości. Złamania te powstają w wyniku upadku, ale również samoistnie nawet podczas snu.
Na tak poważną chorobę cierpi Willow. Była wyczekiwanym dzieckiem swoich rodziców. Gdy dowiedzieli się, że ma na ona przyjść na świat, nie przyjmowali do siebie słów lekarzy o poważnej chorobie płodu. Założyli, że dadzą sobie z tym problemem radę.
Tak na świat przychodzi Willow dotknięta genetyczną chorobą, nieuleczalną i dającą wile cierpienia dziecku. Już sam fakt, że w wieku 5 lat dziewczynka ma na swoim koncie ponad sześćdziesiąt złamań, mówi o tym jak poważna jest to choroba.
"Wciąż coś się łamie, coś pęka. Pękają szyby, napięte liny, naciągnięte struny. Pękają pąki na drzewach. Można złamać przepis, szyfr i słowo. Przełamać pierwsze lody. Można łamać sobie język i głowę. Słyszy się złamane głosy, widzi złamane barwy. Pękają okowy, ale także ludzie, kiedy złamać ich opór."
Sean i Charlotte wydają bardzo dużo pieniędzy na leczenie i rehabilitacje córki. Gdy zaczyna brakować pieniędzy prawnik podpowiada im rozwiązanie problemu. Podają do sądu lekarza prowadzącego ciążę Charlotte. Zarzucają mu, że w osiemnastym miesiącu ciąży mógł wykryć chorobę dziecka, co umożliwiłoby im aborcję. Jednak informacja o genetycznej chorobie została im przekazana dziewięć tygodni później. Cała sprawę komplikuje fakt, że tym lekarzem jest najlepsza przyjaciółka matki Willow – Piper.
"…czasami, żeby zrobić dla kogoś coś dobrego, trzeba postąpić wbrew samemu sobie."
Wkrótce rozpoczyna się głośny proces nazywany przez media "procesem o niedobre urodzenie". Na jaw wychodzi wiele faktów, jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że matka musi publicznie powiedzieć światu i rozumiejącej wszystko córce, że nie chciała jej urodzić.
Proces przewraca całe życie rodzinne do góry nogami. Rodzice zapominają o starszej córce, która zaczyna chorować na bulimię i parę razy się samookaleczała.
Jak zakończy się cała historia musicie przeczytać sami.
„Krucha jak lód” zmusza czytelnika do zastanowienia się nad tym jak wiele można poświęcić dla drugiej osoby w imię miłości?
Książka napisana w tradycyjnym stylu autorki. Sytuacja przedstawiona jest z punktu widzenia wielu osób.
Wiele emocji we mnie wywołała Charlotte. Czasami bardzo mnie denerwowała. Czułam, że gdyby dowiedziała się wcześniej o chorobie jej dziecka, nie poddałaby się aborcji. Teraz zaś raniła wrażliwą córkę, zaniedbywała drugą i męża by zyskać pieniądze na dalsze leczenie Willow. Mała bohaterka za to mnie bardzo wzruszała. To niezwykle dojrzała dziewczynka jak na swój wiek. Świadczy o tym, przede wszystkim, to, że nie przejmuje się swoją chorobą, nie martwi się cierpieniem podkreślając, że wielu rówieśników ma gorzej niż ona. Bardzo mi się to podobało i wzruszało czasami do łez.
A samo zakończenie... takiego się nie spodziewałam.
„Krucha jak lód” to piękna powieść o bezgranicznej miłości i poświęceniu. O tym ile kosztuje nas psychicznie i fizycznie opieka nad osobą niepełnosprawną i chorą. O czym czasami zapominamy.
Jak zawsze autorka do napisania powieści jest świetnie przygotowana teoretycznie. Przekazała nam wiele informacji na temat OI, przybliżyła chorobę na którą choruje 1 dziecko na 30 000 urodzeń. Rzadko, ale nigdy nie wiadomo, czy w swoim życiu na tak chorą osobę nie trafimy.

W książce znalazłam też wiele ciekawych przepisów na ciasta. Mama Willow jest cukiernikiem. Kilka razy autorka opisuje ją jak piecze słodkości.

Polecam powieść „Krucha jak lód”.

środa, 9 stycznia 2013

Pół życia - Jodi Picoult

-->
Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Pół życia
Tytuł oryginalny: Lone wolf
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
ISBN: 978-83-7839-382-5
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Stron: 464
Moja ocena: 5,5/6

Jodi Picoult należy do moich ulubionych autorek książek. Za każdym razem, gdy ukazuje się na naszym rynku wydawniczym kolejna jej powieść, zastanawiam się czym tym razem mnie zaskoczy, a może tym razem napisała książkę, która mnie nie urzeknie? Jak na razie nigdy się nie zawiodłam i wciąż wypatruję nowych tytułów tej autorki w zapowiedziach wydawniczych. W jej twórczości najbardziej podoba mi się to, że Jodi Picoult rzetelnie przygotowuje się do napisania swojej powieści. Czyta na dany temat, swoją wiedzę konsultuje ze specjalistami, lekarzami, prawnikami itd. Oprócz świetnych pomysłów w jej książkach znajdziecie więc wiele ciekawych informacji.
Tak też jest i w jej najnowszej powieści „Pół życia”.
Tym razem wzorcem dla jednego z bohaterów powieści Luke Warrena jest autentyczna postać - Shaun Ellis, który spędził dwa lata w lasach Dakoty Północnej, dołączając do watahy żyjących na wolności wilków. Jest autorem książki „Żyjący z wilkami”. (Nie uległ on jednak wypadkowi, więc reszta to już fikcja)
Luke mieszka wraz ze swoją siedemnastoletnią córką Carą. Jest badaczem wilków. Poznał je tak dokładnie obserwując ich zachowania w parku rozrywki w którym pracował. Zwierzęta te przesłoniły mu cały świat. Mieszkał z nimi, jadł i rywalizował o pokarm oraz zajmowany teren. Nawet potrafił idealnie naśladować ich odgłosy. Nie wystarczyło mu bytowanie z wilkami na zamkniętym terenie. Postanowił zamieszkać z nimi na wolności, dołączyć do dzikiej watahy wilków w Kanadzie. Udało mu się, ale po powrocie z leśnego życia, nie potrafił już żyć tak jak dawniej. Jego małżeństwo z Georgią rozpadło się, a osiemnastoletni syn Edward opuścił rodzinę i wyjechał do Tajlandii. Po rozwodzie Georgia założyła nową rodzinę. Poślubiła prawnika Joe i ma z nim dwójkę dzieci – bliźniaków. Cara początkowo mieszka z matką, jednak gdy urodziły się bliźniaki czuje się niepotrzebna i postanawia zamieszkać z ojcem. Nastolatka bardzo dobrze czuje się ze swoim tatą, świetnie się rozumieją i wspólnie spędzają czas z wilkami czy na biwakach. Cara jest przekonana, że świetnie zna swojego ojca i że nie ma on przed nią żadnych tajemnic. Pewnego dnia Cara oszukuje ojca mówiąc, że wraz z przyjaciółką będą się uczyć. W rzeczywistości jedzie na imprezę, jednak gdy sytuacja zaczyna się wymykać spod kontroli, alkohol leje się strumieniami a towarzystwo jest coraz bardziej agresywne, dzwoni do ojca by zabrał ją z imprezy. Ojciec przyjeżdża po Carę, ale nie jest zadowolony z występku córki. W drodze powrotnej dochodzi do wypadku. Przed jadącym samochodem wyskakuje jeleń i Luke chcąc uniknąć potrącenia zwierzęcia uderza w drzewo. Cara trafia do szpitala z poważnie połamaną ręką i wymaga natychmiastowej operacji. Luke ma uszkodzony pień mózgu i nie reaguje na bodźce zewnętrzne. Jego szanse na powrót do zdrowia są minimalne. Jest jak roślinka, a jego czynności życiowe podtrzymuje maszyna.
Powiadomiony o wypadku Edward wraca do domu. Teraz on i Cara stają przed dylematem, co zrobić? Czy nadal podtrzymywać ojca przy życiu licząc na cud? Czy odłączyć go od respiratora, a jego narządy przekazać do przeszczepu?
Ich zdanie jest odmienne. Cara za wszelką cenę chce dalej utrzymać przy życiu swojego ojca. Nic dziwnego to on dla niej jest całym światem. „Jest on słońcem w układzie słonecznym jej wszechświata” s. 429. Często tak bywa, że dziecko po rozwodzie rodziców, łączy silna więź z jednym rodziców. Edward jedyny pełnoletni krewny Luke Warrena. Jako jedyny też, dawno temu, 15-letni wówczas chłopiec rozmawiał z ojcem na temat ewentualnego postępowania w podobnej sytuacji. Niestety od sześciu lat nie utrzymywał on z nim kontaktu.
Ta różnica zdań zaprowadzi ich na salę sądową. W trakcie rozprawy na jaw wyjdzie jeszcze wiele tajemnic rodziny i przyczyna konfliktu między ojcem a synem. Jak zakończy się cała konfliktowa sytuacja, przeczytajcie koniecznie.

„Pół życia” to kolejna wspaniała powieść autorki, która jak zwykle podejmuje trudne i kontrowersyjne tematy. Przedstawia je widziane oczami różnych osób. Lektura tej książki jak zwykle wzbudziła we mnie wiele emocji. Starałam się wczuć w to, co czują bohaterowie. Opowiedzieć się po którejś ze stron i muszę się przyznać, że miałam bardzo poważny z tym problem. Osobiście nie wiem jak bym postąpiłam, mam głęboką nadzieję, że nigdy w takiej sytuacji się nie znajdę. Bardzo podoba mi się sposób kreowania bohaterów przez Jodi Picoult. Możemy dokładnie ich poznać – psychikę, motywy postępowania i przemyślenia. Wręcz czujemy jak walczą z własnymi myślami i emocjami.
Dzięki lekturze najnowszej powieści autorki, mogłam też bardzo dokładnie poznać wilki, ich zwyczaje i sposób życia. Takich ciekawostek nie znajdziecie w wielu książkach przyrodniczych. Aż trudno uwierzyć jak wiele mamy wspólnego z tymi zwierzętami i ile od nich samych możemy się nauczyć np. że członkowie stada potrzebują siebie nawzajem, a przetrwanie czasem idzie w parze z ofiarą. „Rdzenni Amerykanie wiedzą, że wilk jest odzwierciedleniem człowieka. Pokazuje nam naszą siłę i nasze słabości.” s. 417
Pamiętajmy więc, że rodzina jest najważniejsza. „... w prawdziwej rodzinie nie chodzi o to, aby zawsze robić jak trzeba, tylko dać drugą szansę bliskim, jeśli nawalili.” s.391

Serdecznie polecam lekturę „Pół życia” Jodi Picoult, myślę, że spodoba się ona nie tylko miłośnikom powieści autorki.

sobota, 5 stycznia 2013

" Świadectwo prawdy" - Jodi Picoult












Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2010 rok.

 

To moje pierwsze spotkanie z książką  Jodi  Picoult. Do tej pory znałam ja tylko z dwu adaptacji filmowych jej książek - tej właśnie i "Bez mojej zgody". Obydwa filmy swą treścią poruszały do głębi.
            Akcję książki Świadectwo prawdy"  Jodi Picoult umieściła w stanie Pensylwania, w Paradise , w społeczności amiszów. Amisze to  chrześcijańska wspólnota protestancka, niezwykle ortodoksyjna,  wywodząca się ze Szwajcarii, a żyjąca dzisiaj w USA, między innymi w w Paradise  gdzie   zajmuje się produkcją rolną prowadząc farmy rolne. Są to, jak ich charakteryzuje ogólnie pisarka,  ludzie prości, pokorni,  żyjący zgodnie ze swoją wiarą i w zgodzie z naturą. Życiem ich kierują  jasne zasady i reguły a  skupiają się na modlitwie, uprawie pola i zacieśnianiu więzi rodzinnych. Prostota ich wypływa między innymi z tego, że amisze nie wysyłają dzieci do szkół publicznych, a wykształcenie ich dzieci kończy się na 14 roku życia. Istotnym dla nich jest by się nie wyróżniać w społeczności, by wszyscy byli sobie równi.  Jest to społeczność hermetycznie zamknięta, nie mająca łatwych kontaktów ze światem zewnętrznym, żyjąca według nakazów niepisanego zbioru zasad zwanego Ordnung, w domu rozmawiająca w swoim ojczystym, niemieckim, języku. Ordnung sprawia, że  amisze, których poznajemy w książce nie akceptują nowoczesnej techniki, a więc  nie korzystają z elektryczności, samochodów, telewizji, fotografii i innych nowoczesnych wynalazków. Poruszają się pojazdami konnymi i noszą proste prawie, że jednakowe stroje.
           W takiej oto społeczności, ludzi dobrych i bogobojnych  wydarza się dramat. Młodziutka Kate Fischer rodzi nocą  w oborze chłopca. Poród jest przedwczesny, Kate zmęczona usypia, gdy się budzi dziecka nie ma, jak również śladów po odbytym porodzie. Rankiem odnalezione zostają zwłoki chłopca. Kate zostaje oskarżona o morderstwo i grozi jej kara dożywocia. Główny wątek książki rozwijany jest wokół  wyjaśnienia okoliczności i przyczyn  zabójstwa dziecka, co się dzieje  w trakcie prowadzonego przewodu sądowego.
            W książce mamy do czynienia z dwoistą narracją. Pierwsza to narracja trzecioosobowa przedstawiająca osoby i wydarzenia związane z  akcją powieści , a więc Kate, jej rodzinę i znajomych, osób prowadzących śledztwo, a także ojca dziecka. Druga zaś pierwszoosobowa prowadzona jest  przez Ellie Hathaway, która opowiada o sobie, swoich przeżyciach i odczuciach osobistych, jak również  związanych z głównym wątkiem  powieści,  w tym roli jaką w nim odgrywa. 
          Głównymi bohaterkami książki są Ellie i Kate, dwie kobiety, z których starsza obsesyjnie pragnie dziecka i nie może go mieć, a młodsza prawdopodobnie przyczyniła się do śmierci  swojego dziecka, a może nawet go zabiła. Ellie, odnosząca sukcesy adwokatka,  to daleka  krewna Kate Fischer. W czasie dramatu na farmie Fischerów przebywa u swojej ciotki, siostry matki Kate, która żyje poza społecznością amiszów. Z dużymi oporami, sama będąc w dołku psychicznym, podejmuje się, na usilną prośbę ciotki,  obrony Kate. Z początku jest negatywnie nastawiona do Kate lecz mimo to, by ta nie trafiła do aresztu  podejmuje się  sprawować nad nią nadzór i w tym celu przenosi się na farmę Fischerów, podejmując trud nie tylko przygotowania i przeprowadzenia obrony dziewczyny, ale również przystosowania się do życia w środowisku, które nie dość, że obce jej kulturowo nie  jest jej przychylne, nie  tylko dlatego, że z  zasady  jest przeciwne obronie Kate, ale również dlatego, że nie toleruje u siebie obcych.  
         Pobyt na farmie rodziców Kate pozwala Ellie  poznać życie i zwyczaje amiszów od podszewki co sprawia, że łatwiej jej  zrozumieć ich,  jak i Kate, która wyparłszy z pamięci dramat, jaki ją spotkał,  nie przyznaje się ani do przyczynienia się do śmierci swego dziecka,  ani do jego urodzenia. Miesiące spędzone wśród spokojnych amiszów, w atmosferze dobroci i pracy, którą każdy musi wykonywać zgodnie z przydziałem  więc również i Ellie, jak się okazuje ma  zbawienny wpływ na nią, która w nic nie wierzy, i dla której do tej pory w  życiu liczył się tylko sukces zawodowy. Staje się to swoistego rodzaju terapią, która sprawia, że gdy w jej życie wchodzi znów miłość z lat studenckich ich powrót do siebie wyda nadspodziewane owoce.
       Obrona, której podejmuje się Ellie jest bardzo trudna i wymaga  zaangażowania  całych jej umiejętności, tym bardziej, że napotyka na bezwzględność prokuratora, dla którego ta sprawa to możliwość błyśnięcia przed wyborami stanowymi i nie ma dla niego żadnego znaczenia  kim jest  Kate i co z tego wynika dla prawidłowego przebiegu procesu.
       Główny  wątek powieści  prowadzony jest przez autorkę  w sposób interesujący i niezwykle zajmujący. Jest w nim  sporo zwrotów akcji, intrygujących  dyskusji i wywodów popartych badaniami szczególnie z zakresu psychologii. Wątek ten wciąga  i  trzyma przez cały czas w napięciu. Ma też niezwykły  finał, a jest nim prawda, która   zaskakuje Ellie w momencie, gdy po zakończeniu procesu opuszcza rodzinę, w gronie której przeżyła kilka miesięcy i z którą bardzo się zżyła.
        Ekscytujące są w tej obszernej powieści, liczącej ponad 600 stron również inne wątki, wątki retrospektywne,  a dotyczące bezpośrednio rodziny Fischerów. Należą do nich historia brata Kate, który musiał opuścić społeczność amiszów, gdyż chciał się uczyć i poszedł wbrew rodzicom na studia, a także samej Kate, która odwiedzając za zgodą matki a bez wiedzy ojca swego brata w Nowym Jorku pokochała Adama, u którego brat mieszkał. Miłość ta, płomienna i piękna  lecz niestety zakazana dla młodej  amiszki nie mogła zakończyć się szczęśliwie i tak też się stało.

    "Świadectwo prawdy" to dramat  społeczno obyczajowy, który nie tylko wzrusza i porusza do głębi historią Kate, ale  który  ukazuje również społeczny wymiar odrębności amiszów, którzy  nie ulegli asymilacji  kulturowej a tym samym amerykanizacji  co staje się   przyczyną różnych problemów, równocześnie przeciwstawiając  wolno toczące się życie rodzinne  amiszów  prowadzone w zgodzie z naturą  konsumpcyjnemu modelowi życia Amerykanów, który szczęścia nie zapewnia a wprost przeciwnie bywa przyczyną braku zadowolenia z  życia przeżywanego w ciągłej rywalizacji.

A poza tym jest to powieść, którą czyta się  z dużą przyjemnością i szybko, by jak najszybciej  dotrzeć do tytułowej prawdy.



czwartek, 3 stycznia 2013

Dokonać wyboru



            „Po powrocie do świata ludzi najtrudniejsze było ponowne nauczenie się emocji. Wszystkie poczynania wilka mają praktyczny, nieskomplikowany wymiar. Nie ma fochów, owijania w bawełnę ani aluzji. Wilki walczą z dwóch powodów: o rodzinę i terytorium. Ludźmi kieruje ego, u wilków nie ma na to miejsca i – w dosłownym tego słowa znaczenia – wybiją ci je z głowy. U wilka świat sprowadza się do rozumienia, wiedzy i szacunku – trybutów odrzuconych przez wielu ludzi wraz z poszanowaniem świata naturalnego.”*

            Dokonałeś już w życiu wielu wyborów, które czasem bezpośrednio kogoś dotyczyły i zmieniły też coś w życiu innych. Minimalnie, ale zawsze coś. Czasem jednak przychodzi taka chwila, że od twojej decyzji będzie zależeć czyjeś zdrowie, ty będziesz decydować o sposobie leczenia. Od ciebie będzie zależeć to czy walczyć o życie tej najważniejszej istoty czy dać jej odejść. To nie jest zabawa, nie cofniesz efektów decyzji, dlatego też dobrze zastanów się nad tym co masz zamiar zrobić.

            Luke Warren jest badaczem wilków. Od kilkunastu lat studiował ich naturę i zwyczaje. Próbował przeniknąć nawet do jednej z watah by choćby minimalnie poczuć jak to jest i obalić mity o tych zwierzętach. Dla swojej pracy poświęcił bardzo wiele. Jego rodzina się rozpadła, syn Edward po kłótni pod wpływem emocji wyjeżdża i zrywa kontakt z bliskimi, dochodzi do rozwodu i tylko po jakimś czasie Cara zamieszkuje z ojcem, bo czuje się niepotrzebna w nowej rodzinie matki. Tymczasem mija kilka lat, dochodzi do poważnego wypadku, w którym brała udział Cara oraz Luke, który zostaje ciężko ranny. Na tę wiadomość Edward wraca do domu i okazuje się, że ktoś musi zadecydować czy walczyć o życie  ojca czy też dać mu odejść. Edward i Cara stają po przeciwnych stronach. Jak to wpłynie na ich i tak już kiepskie stosunki? Jakie tajemnice zostaną odkryte i jak to wpłynie na resztę życia samych zainteresowanych?

            Prozę Jodi Picoult cenię sobie od momentu poznania jej „Bez mojej zgody”. Książka ta sprawiła, że przez bardzo długi czas nie potrafiłam skupić się na innych tak jak powinnam - cały czas wracałam myślami do niej i zastanawiałam się co ja bym zrobiła na miejscu bohaterów. Dotąd było tak za każdym razem gdy sięgałam po coś jej pióra. Czy tak samo będzie z jej najnowszą publikacją noszącą tytuł „Pół życia”?

            Otóż z czystym sumieniem mogę teraz stwierdzić, że pod tym względem nic się nie zmieniło. Powieściopisarka w dalszym ciągu sprawia, że aktualnie czytana przeze mnie pozycja wciąga bez reszty i sprawia, że przez chwilę przenoszę się do świata przedstawianego przez nią i żyję życiem innych. „Pół życia” jest, zabrzmi to trochę nie na miejscu, fascynująca. Nie mam tu jednak na myśli decyzji jaką muszą podjąć Cara i Edward, a to czym zajmuje się Luke. Jego praca sprawiła, że bardziej myślał jak wilk, a nie człowiek. Każde zachowanie ludzkie analizował na podstawie tego co zwierzęta przez niego badane by zrobiły. Przedstawił prawdziwą i jakże prostą naturę wilka. Niemal z fascynacją czytałam fragmenty temu poświęcone. To jak opisywał swoje przygody i spostrzeżenia związane z tymi zwierzętami naprawdę mnie zaciekawiło i sprawiło, że chciałabym dowiedzieć się jeszcze więcej.

            Nie mniej ważny, a można by rzec, najważniejszy, był wątek, który był o podjęciu decyzji przez rodzeństwo, które miało odmienne zdanie w tej sprawie. Chodzi mianowicie o eutanazję, temat rzekę jeśli chodzi o poglądy, trudny oraz wywołujący masę sprzecznych emocji. Osobiście uważam, że w pewnych momentach trzeba dać odejść. Wiem, że łatwo jest mi teraz mówić gdy nie stoję teraz przed takim wyborem i całkiem możliwe, że kiedyś zmienię swoje zdanie. Jednak na dzień dzisiejszy twardo zostaję przy tym, że czasem najtrudniejsza decyzja jest najlepsza, nawet gdy bardzo boli. Dlatego też w trakcie czytania tak bardzo miotałam się między bratem, a siostrą. Z pewnej strony popierałam decyzje Edwarda, a z drugiej byłam całym sercem za tym by to jednak Cara wygrała i miała rację. Wiadomo jednak, że może wygrać tylko jedna ze stron i tak też się stało i tym razem. Tylko, że ta wygrana nie cieszy niezależnie od wyniku.

            W  trakcie rozstrzygania tego kto ma podejmować decyzje o leczeniu Luke’a wychodzą na jaw fakty, które stawiają w nowym świetle wydarzenia sprzed lat i pozwalają wiele zrozumieć etyko bohaterom, ale i czytelnikowi, który na początku może być trochę zdezorientowany. Pośród cierpienia, łez i niedowierzania rodzina, która rozpadła ma teraz szansę znowu być razem.

            Prozy Picoult nie da się przeczytać za jednym razem, przynajmniej ja tak nie potrafię i muszę ją sobie dawkować. Wychodzi mi to co prawda z różnym skutkiem, ponieważ nie zawsze mam tyle samozaparcia by choćby na chwilę odłożyć czytaną pozycję. W przypadku tej publikacji choć od początku mnie zainteresowała do połowy powieści nie miałam z tym moim dawkowaniem sobie emocji problemu. Gdy jednak dotarłam do około dwusetnej strony, dosłownie i w przenośni przepadłam. Nie byłam w stanie oderwać się od czytanego tekstu i tylko przewracałam kolejne strony, aby jak najszybciej poznać zakończenie.

            Znacie to uczucie, kiedy czujecie się jakbyście byli między młotem, a kowadłem? Ja właśnie tak miałam w przypadku „Pół życia” i to pod wieloma względami. Mimo wyrobionego zdania na spotykane tu tematy mimowolnie zaczynałam zastanawiać się nad przedstawione przez bohaterów argumenty. Prócz moich dylematów etycznych targały mną przeróżne emocje: od rozczarowania i nienawiści, które czuli postacie, po zrozumienie i nadzieję. Nie stałam przed takim wyborem i nie chciałabym stać, ale mocno wierze w to, że podjęłabym słuszną decyzję, nieważne jak bardzo mogło by boleć.

            To co lubię w twórczości Jodi to fakt, że staranie przygotowuje się do omawianego tematu. Zbiera tyle informacji ile zdoła, a do tego konsultuje się, że specjalistami w danej dziedzinie. Dlatego też, w każdej swojej publikacji posługuje się fachowymi zwrotami, ale w taki sposób by osoba czytająca rozumiała śledzony tekst. Styl pisania autorki jest bardzo obrazowy, a sposób w jaki dobiera słowa sprawia, że nie raz poleciała mi jedna czy kilka łez.

            Cenie sobie również w niej to, jak przedstawia postacie danej historii. Każdą poznajemy z osobna i dzięki temu. Da się dzięki temu zaobserwować jej mocne i złe strony oraz to jak dziejące się wydarzenia na nie wpływają. Jak się pod ich wpływem zmieniają i reagują na rozwój wydarzeń. Po raz kolejny miałam okazję obserwować, jak łatwo jest wyrobić sobie opinie nie znając wszystkich faktów. Trzymać się ideałów, których nie ma z powodu obawy przed tym co może nadejść. Człowiek zachowuje się czasem dziwnie gdy jego ułożone w miarę życie rozpada się jak domek z kart. Nic w tym dziwnego. Zmiany i ich konsekwencje nie zawsze bywają łatwe i przyjemne.

            „Pół życia” to książka pełna emocji, które aż się proszą o uwolnienie, niezwykle prawdziwa i życiowa. O życiu oraz śmierci i najtrudniejszych wyborach. Napisana z prostotą, ale dopracowana z jak najmniejszymi detalami. Historia, która na długo pozostaje w czytelniku. Fani pisarki z pewnością się nie zawiodą. Gwarantuję.

*str. 417

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Pół życia
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: listopad 2012
Liczba stron: 464

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Jodi Picoult Karuzela Uczuć.


Moja przygoda z twórczością popularnej amerykańskiej autorki rozpoczęła się od powieści "Bez mojej zgody". Zarówno książka jak i film, który nakręcono na jej podstawie bardzo mi się podobały. Dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja postanowiłam sięgnąć po inne dzieła, które wyszły spod pióra tejże pisarki. Padło na  utwór pt Karuzela uczuć .Mogę powiedzieć , że był to dobry wybór i wiem , że ten tytuł warto polecać innym czytelnikom . Zacznijmy jednak od samego początku. Już  na pierwszych stronach książki poznajemy dwie zaprzyjaźnione rodziny Harte'ów i Goldów. Oba rody przez ostatnich osiemnaście lat były z sobą bardzo blisko, razem  świętowały sukcesy a ich dzieci Chrisa i Emilly łączyła  wieź , która z każdą chwilą stawała się  silniejsza. Pewnego dnia  uporządkowany świat dwóch rodzin legł w gruzach. Ciszę nocną przerywa niespodziewany dzwonek telefonu. Rozmówca ma do przekazania tylko jedną , ale za to przykrą i tragiczną wiadomość. Rodzice nastolatków dowiadują się , że Emilly nie żyje. a ciężko ranny chłopak trafia do szpitala. Wszyscy są zszokowani tą wiadomością,   nie chcą pogodzić się ze śmiercią dziewczyny. Nikt nie wie jaka była jej przyczyna . To samobójstwo a może morderstwo?. O tym zdecyduje sąd, jedno jest pewnie główny oskarżony to ten , który zmarłą znał  i kochał jak nikt inny czyli Chris. Mężczyzna nie potrafi porazić sobie z presją i zarzutami jakie zostały mu postawione. Adwokat zamiast pomóc i wysłuchać ignoruje go a uczniowie pobliskiej szkoły  choć wcześniej byli prawdziwymi przyjaciółmi teraz nie zwracają na niego ani na siebie nawzajem najmniejszej uwagi. Warte podkreślenia są  stanowiska rodziców wobec sprawy. Matka nastolatka pragnąć pomóc dziecku   musiała dokonać wyboru. Zupełnie inaczej postępował ojciec tej, która zmarła. Choć sąd i tak orzeknie jaka jest prawda po tym wyroku już nic nie będzie tak samo. Przyjaźni jaka łączyła dwie rodziny przed tragedią już  nie da się przywrócić . Pozostaje żal  , smutek , dziwne spojrzenia i wzajemne pretensje. Czas  nie jest w stanie uleczyć ran.
Pisarka oddaje w nasze ręce powieść , której tytuł idealnie odzwierciedla to co w niej  najważniejsze. Utwór ten to karuzela różnych , emocji. uczuć , tajemnic, niedomówień i wątpliwości. Widzimy w niej najpierw przyjaźń pomiędzy dwoma rodzinami potem miłość , która rośnie w siłę aż w końcu  przerasta nastolatków. Jest walka o wolność , prawdę i odzyskanie dobrego imienia. Wszyscy poszukują odpowiedzi na pytanie  co się wydarzyło i kto jest winny . Autorka szczegółowo opisuje proces sądowy, wspomnienia , uczucia bohaterów a także środowisko w, którym się obracają.Wszystko po to aby spróbować odkryć  karty i odpowiedzieć na pytanie co doprowadziło do tragedii. Książka podzielona jest na dwa "plany czasowe". Pierwszy nosi tytuł  "Teraz" , opisywane są tam wydarzenia, które miały miejsce już po  nagłej śmierci dziewczyny. Drugi zatytułowany "Wtedy" mówi o  sytuacjach sprzed chwili gdy okrutna wiadomość dotarła do rodziców Emilly.  Konstrukcja utworu narracja, zakończenie jakiego się nie spodziewałam to największe atuty powieści. Jodi Picoult  jak zawsze zadbała o to aby jej czytelnik był usatysfakcjonowany. Zadaje pytania lecz pozostawia je bez odpowiedzi, wyjaśnia, ale nie wszystko. Trzymając w dłoniach ową książkę czytelnik może , ale nie musi zastanawiać się nad odpowiedzią na następujące pytania:
Czy taka miłość jak ta opisana tutaj istnieje naprawdę?
Można kochać tak mocno aby za miłość zapłacić wysoką cenę a taką z pewnością jest wolność ? 

Czy od osoby , która naprawdę kocha można żądać aby spełniła każde nawet najgorsze życzenie?  
Chcąc określić tę powieść tylko w kilkunastu słowach należy napisać:
Wielka miłość , długoletnia przyjaźń a nagle tragedia i brutalna prawda jakiej nikt nigdy nie chciałby usłyszeć.  Intrygujący początek opowieści i  spora dawka niepewności.  Polecam miłośnikom ciekawych historii, fanom pisarki , ale też tym , którzy do tej pory nie czytali nic jej autorstwa.

Jodi Picoult Bez mojej zgody.

Jodi Picoult  amerykańska pisarka. autorka kilkudziesięciu bestsellerów  New York Timesa , laureatka nagrody New England Book ( za całokształt twórczości).  Znana jest z tego , że w swoich powieściach porusza  drażliwe , często kontrowersyjne tematy.  Książka Bez  mojej zgody  była moim pierwszym , ale nie ostatnim spotkaniem z piórem  popularnej wśród czytelników  autorki. Jakie są moje odczucia po zapoznaniu się z tą pozycją? . Napiszę o nich za  chwilę . Najpierw  kilka słów na temat fabuły . Główną bohaterką 528 stronicowego  utworu jest 13 letnia Anna  Fitzgerald.  Dziewczynka urodziła się po to aby utrzymać przy życiu  starszą  cierpiącą na białaczkę siostrę. Została poczęta w sztuczny sposób , "zaprogramowana" tak by jej  narządy i tkanki były  zgodne z tymi , których danej chwili potrzebuje  Kate.  Anna choć jest jeszcze bardzo młoda  ma już za sobą kilka ciężkich operacji, przeszczep szpiku i parę innych bolesnych  zabiegów. Wiele dni spędzała w szpitalach długo dochodząc do siebie . Wszystko dla siostry.  Czas upływa a Anna jak  każda nastolatka zaczyna dorastać . Odkrywa kim jest naprawdę. Poznaje okrutną prawdę. Już wie , żeznalazła się na tym świecie nie po aby prowadzić własne pełne  radości i pozbawione trosk życie.Jej zadaniem było ratować Katie.
"Dorastałyśmy razem, ale mnie tak naprawdę nigdy nie było. Istniałam tylko jako dodatek do niej". O ile jeszcze niedawno potrafiła zaakceptować swoją rolę( cieszyła się bo komuś pomaga) teraz ma dość bycia dawcą.  Chce sama decydować o tym co będzie się działo z jej ciałem. Dojrzewa do tego by podjąć trudną decyzję, która dla niej  oznaczać będzie  wolność. Niestety ten krok to dla Kate okrutny  wyrok od, którego nie można się już odwołać - wyrok śmierci.
"Znacie to uczucie, kiedy trzeba podjąć życiową decyzję, ale nie ma się żadnej pewności, że postępuje się słusznie? Kiedy człowiek wybiera jedną z dróg, ale wciąż patrzy za siebie, na tę drugą, przekonany, że wybrał źle"?
Jak ostatecznie postąpi dziecko pragnące po raz pierwszy od wielu lat zrobić coś nie dla innych lecz dla siebie?  Czy to postanowienie wpłynie na relacje w rodzinie jeśli tak to w jaki sposób?. Te i sporo innych pytań zadawałam sobie podczas czytania. Wiadomo , że nikt nie chce aby jego maleństwo urodziło się chore. Gdy tak się dzieje  miejsce rodzice muszą szybko odnaleźć się w nowej niezwykle trudnej dla nich  sytuacji . Robią wtedy wszystko by ulżyć w cierpieniu, całkowicie  poświęcając się dla chorej córki lub syna. Niejednokrotnie zaniedbując przez to pozostałe pociechy, które czują się odrzucone , niekochane i zepchnięte na dalszy plan. Powyższy opis idealnie odzwierciedla to jak postępowała matka dziewczynek Sara.  Była ona gotowa na to aby  pozbawić młodszą córkę dzieciństwa i skazać ją na wiele cierpień wszystko po to by Katie mogła  żyć jak najdłużej.
"Kiedy myślałam o mojej młodszej córce, brałam pod uwagę wyłącznie to, co będzie mogła zrobić dla starszej siostry [...] postanowiłam, że uratuje życie swojej siostrze".
Jak długo jeszcze kobieta będzie postępować wbrew woli córki?. Co  się statnie  jeśli   nastolatka jednak powalczy    o swoje, zaprotestuje  i zapyta dlaczego robisz to wszystko bez mojej zgody ? . 
Utwór  zrobił na mnie ogromne wrażenie.  Nie brakuje w nim wzruszających  momentów a emocje są na najwyższych obrotach.   Zakończenie powieści jest  zupełnie inne niż się spodziewałam. Dlatego autorka ma u mnie duży plus. Inną rzeczą , która warto podkreślić jest sposób prowadzenia narracji. Nie ma tutaj tradycyjnego podziału na rozdziały ani opowieści jednej konkretnej osoby. Bohaterowie prezentują własny punkt widzenia, opisują swoje odczucia myśli,  rozmaite wątpliwości   . Dzięki temu możemy bliżej poznać   nie tylko obie siostry i pozostałych członków rodziny  Fitzgeraldów , ale także postacie drugoplanowe , które są równie ważne . 
Po przeczytaniu i  usłyszeniu     wielu  pozytywnych słów  na temat tego tytułu  domyślałam się  , że będzie mi dane przeczytać   naprawdę ciekawą  i  godną  polecenia książkę. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć , że moje oczekiwania zostały spełnione.   Jedno mogę zagwarantować, o "Bez mojej zgody" szybko zapomnieć się nie da. To powieść, skłania do pewnych refleksji i uświadamia iż  czasami już jako dziecko trzeba podejmować niezwykle trudne decyzje. Polecam wszystkim a zwłaszcza  tym, którzy lubią twórczość Pani Picoult. Pisarka spisała się naprawdę znakomicie.

Ps. Książka doczekała się ekranizacji  Główne role w filmie, który swoją premierę miał 21 sierpnia 2009r zagrały  Abigail Breslin(Anna),  Sofia Vassilieva(Kate), Cameron Diaz (Sara), oraz Jason Patric (Brian czyli ojciec dziewczynek i mąż Sary) . Wersja filmowa nie jest jednak w stanie przebić oryginału.
 

Jodi Picoult Krucha Jak Lód.

Czasami ludzie  zastanawiają się jak wyglądałoby ich życie bez bliskich  i wsparcia z ich strony .  Niekiedy narzekają na błahostki. Książka Jodi Picoult  pokazuje ,  że nie warto .
"Krucha jak lód"  opowiada o losach  cztero osobowej rodziny:  Charlotte , Seana , Amelii oraz tytułowej bohaterki Willow. Dziewczynka  cierpi na niezwykle rzadką  chorobę genetyczną objawiająca się wyjątkową łamliwością kości. Życie rodziny  przeradza się w piekło. Ciągłe spojrzenia ,nieprzespane noce, ogromne długi bo leczenie jest bardzo kosztowne a każde kolejne złamanie powoduje  ogromny ból a co za tym idzie wydadki na lekarstwa. Matka mimo iż wiedziała , że  córeczka  przyjdzie na świat chora nie dokonała aborcji .  Pewnego dnia rodzice  dowiadują się , że mogło dojść do pomyłki   podczas badania. Prawnik proponuje rodzinie aby oskarżyli lekarkę o błąd w sztuce. Zadaje im pytanie . Dlaczego teraz  to Wy musicie płacić za cudze błędy? Aby można było wysunąć oskarżenie matka musi złożyć pewną deklaracje i powiedzieć: Gdyby o chorobie córki było wiadomo odpowiednio wcześnie  jeszcze wcześniej  to usunęłabym ciąże.
Rodzina staje przed dylematem . Mieliby uznać że ich córeczka,  którą tak kochają jest dla nich  jednocześnie ogromnym ciężarem?. Oskarżyliby o jej chorobę najlepszą przyjaciółkę,  która była lekarzem prowadzącym ?. Do czego są w stanie  posunąć się rodzice  z miłości  do  dziecka.? Czy córka zrozumiałaby ich ewentualną decyzję?. Odpowiedzi poznasz gdy przeczytasz tę pozycję.
"Krucha jak lód" jest powieścią pisaną w formie pamiętnika. W każdym epizodzie swoje odczucia  opisuje inny członek rodziny. Raz jest to zatroskana matka  , kiedy indziej kochający ojciec. Swoje wpisy dokłada też   12 letnia Amelia , która  również  nie do końca  rozumie chorobę siostry.   Ten   dziennik pisany jest  dla Willow aby kiedyś w przyszłości mogła ona  przeczytać jak wyglądało jej życie gdy była jeszcze mała. Dzięki takiej a nie innej konstrukcji utworu doskonale widzimy co członkowie rodziny w danej chwili myślą i czują oraz jak się zachowują. Zwroty skierowane bezpośrednio do  chorej jak np. " Czy ty  wyzdrowiejesz ?"   lub opisywanie codziennych czynności  z perspektywy rodziców tylko utwierdza nas w przekonaniu że to  dzieło dla młodszej córki. Pamiętnik w którym na końcu również  sama zainteresowana   mówi o swoich uczuciach  i planach , zapisuje własną kartę.  Tym samym dokłada cegiełkę do rodzinnej historii .
Książka Jodi Picoult jest niesamowita. Pokazuje jak ważną  rolę w życiu  odgrywa jedność rodziny oraz macierzyńska i ojcowska miłość. Gorąco polecam.

piątek, 28 grudnia 2012

Jodi Picoult - Pół życia


Twórczość Jodi Picoult jest bliska mojemu sercu już od ładnych kilku lat. Na tamten czas nie byłam w stanie określić, czy traktuję publikacje tej autorki jako jednorazową przygodę, która przeminie wraz z nadchodzącą zimą i już nigdy się nie pojawi, a może rozwinie się z tego coś o wiele bardziej dojrzałego i świadomego. Bardzo szybko okazało się, że nie będę w stanie opędzić się od powieści tej pisarki. Złożyło się na to wiele czynników i w dalszym ciągu nie jestem w stanie określić, który z nich sprawia, że gdy tylko widzę nazwisko tej pisarki w zapowiedziach wyd. Prószyński i S-ka, to moje obietnice o niekupowaniu książek, bezpowrotnie odchodzi w zapomnienie i nic nie jestem w stanie na to poradzić. 

"Pół życia" to powieści, która opowiada swoim czytelnikom historię Luke'a Warrena - wysoko cenionego badacza wilków, który dla dobra nauki poświęcił niemalże wszystko, na czele ze swoją najbliższą rodziną. Towarzyszyły mu one już od najmłodszych lat, jednak nawet on sam nie podejrzewał, że jego relacje z tymi zwierzętami, osiągną aż tak zaawansowany poziom. Zaczęło się całkiem niewinnie od uwolnienia z niewoli cyrkowych podopiecznych, by kilka lat później pracować jako dozorca w miejscowym zoo. To właśnie w nim główny bohater rozpoczyna swoje eksperymenty nad naturą wilków i robi niemalże wszystko, aby zostać zaakceptowanym przez tamtejszą watahę. 

Od tamtego momentu mijają lata, a Luke coraz dokładniej poznaje zwyczaje jakie panują wśród tej populacji. W międzyczasie mężczyzna rozwodzi się z żoną, bierze na wychowanie córkę, a także kłóci się z synem, który pod wpływem emocji wyprowadził się na drugi koniec świata. Nieszczęśliwy wypadek głównego bohatera sprawia, że jego rodzina spotyka się w komplecie nad jego szpitalnym łóżkiem, a między Edwardem i Carą zaczyna dochodzić do serii nieprzyjemnych kłótni... Czy rodzeństwu uda się podjąć wspólną decyzję w kwestii dalszego leczenia swojego ojca? Czy wyjaśnią oni sobie nieporozumienia, które przez ostatnie lata otoczyły ich morderczą pętlą? Czy prawda na temat ostatniej woli Luke'a sprawi, że rodzeństwo raz na zawsze zerwie ze sobą kontakt?

Jodi Picoult jest niezwykle zdolną pisarką, która podchodzi do swojej pracy z ogromną precyzją i dokładnie przeanalizowanym planem działania. Sięgając po utwory tej autorki możemy być pewni, że odnajdziemy w nich wiele wartościowych informacji, które wiążą się z omawianym w całości książki problemem. Każda z nich zostaje dokładnie skonsultowana z gronem specjalistów, którzy przeglądają ją pod względem merytorycznym i gdy oni stwierdzą, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, powieść trafia do druku. Dzięki temu możemy mieć pewność, że używane w nich terminy, posiadają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości i nie musimy obawiać się przypadkowego wprowadzenia w błąd, a o to w dzisiejszych czasach naprawdę nietrudno. Tym bardziej cieszę się, że Jodi Picoult udowadnia w ten sposób swój profesjonalizm, choć wiąże się to z ogromnym wysiłkiem.

"Pół życia" to dość specyficzna powieść, która już od pierwszych stron, wywołuje w czytelnikach wiele sprzecznych emocji. Niemalże na każdym kroku poznajemy problemy, z którymi muszą się zmierzyć bohaterowie tej książki i ani przez chwilę nie wydaje się to być przyjemne. Myślę, że nie ma wśród nas osoby, która chciałaby się znaleźć na miejscu Edwarda i Cary. Decyzja o odłączenia Luke'a od aparatury, stanowiła dla nich spore wyzwanie i doskonały powód do kłótni. Każde z nich posiadało własne stanowisko w tej sprawie i kierowało się nieco odmiennymi priorytetami, które niekoniecznie były zrozumiane dla drugiej strony. Duży udział w tym wszystkim miała również ich długoletnia rozłąka, która sprawiła, że dziewczyna nabrała nieco mylnego przekonania na temat wydarzeń, które miały miejsce kilka tygodniu po wyjeździe Edwarda za granice. Relacje między tą dwójką stanowią doskonały dowód na to, że niewyjaśnione sprawy mają swoje odzwierciedlenie w przyszłości.

Siedemnastoletnia Cary przekonała się o tym na własnej skórze. Dziewczyna w jednej chwili straciła niemalże wszystkich członków swojej rodziny. Stanowili oni dla niej ogromne wsparcie, więc gdy Georgie decyduje się na ponowny ślub i rodzicielstwo, nastolatka jest niemalże pewna, że nie ma tam dla niej miejsca i całą swoją uwagę skupia na ojcu i badanych przez niego zwierzętach. Nic więc dziwnego, że broni ona swojego stanowiska w całości sprawy i jest niemalże pewna o słuszności swojego postępowania. Do tego wszystkiego dochodzi również możliwość oddania narządów do transplantacji. Decyzję na ten temat podejmowane są dwutorowo i coraz częściej podejmuje ją osoba, której życzeniem jest przekazanie nadających się do tego organów innym. W tym wypadku sprzeciwy najbliższych po śmierci dawcy nie są brane pod uwagę, jeśli jednak okazuję się, że człowiek nie zadeklarował tego w żaden możliwy sposób, to wszystko zależy od dobrej woli rodziny. Jak w takich sytuacjach powinni się zachować osoby upoważnione do podejmowania tego typu decyzji? Odpowiedź na to pytanie wydaje się być oczywista, jednak czy jest takie w rzeczywistości?

Tak jak wspomniałam na samym początku, Jodi Picoult serwuje swoim czytelnikom ogrom wrażeń i wzruszeń, które pozostają z nimi jeszcze przez długi czas po zakończeniu lektury. Co prawda na samym początku było mi dość trudno wczytać się w treść tej powieści, jednak bardzo szybko różnice te zostały zniwelowane i dalej poszło jak z płatka. Mam nieoparte wrażenie, że różni się ona od pozostałych dzieł amerykańskiej autorki i myślę, że wpływa to jedynie na jej plus. "Pół życia"chciałabym polecić osobom, które lubują się w tego typu pozycjach literackich i jednocześnie nie boją się podejmowania trudnych tematów. Jestem niemalże pewna, że nie pożałujecie czasu, który przeznaczycie na jej przeczytanie i nabierzecie jeszcze większej ochoty na obcowanie z twórczością tej pisarki. Posługuje się ona naprawdę fajnym piórek, które dodatkowo zachęca Moli Książkowych do sięgania po napisane przez nią historie.

Wyd. Prószyński i S-ka, listopad 2012
ISBN: 978-83-7839-382-5
Liczba stron: 464
Ocena: 9/10


niedziela, 4 listopada 2012

Jodi Picoult - Jesień cudów

Jakiś czas temu nabrałam ochotę na zrecenzowanie książek, które przeczytałam przed założeniem bloga. Co prawda nie było tego zbyt wiele, jednak to właśnie one sprawiły, że moja przygoda z czytaniem rozwinęła się na dobre i mogę być tu teraz z Wami. Wydaje mi się, że pozostaną one ze mną już zawsze i choć nie wszystkie z nich mnie zachwyciły, to uważam je za te pierwsze. Aż jestem ciekawa, czy pamiętam je tak dobrze, jak miało to miejsce przez kilku laty. 

"Jesień cudów" przedstawia nam historię kobiety, która wiedziecie szczęśliwe życie u boku kochającego męża i córki. Mariah nigdy by się nie spodziewała, że z dnia na dzień dowie się o zdradzie swojego partnera i będzie musiała rozpocząć wszystko od nowa. Głównej bohaterce dość trudno jest się pozbierać po wydarzeniach, które doprowadziły do rozpadu jej związku. Oliwy do ognia dolewa sytuacja, w której samotna matka zauważa dziwne zachowania swojej pociechy. Faith zaczyna bowiem prowadzić konwersacje z wyimaginowaną przyjaciółką i wykazuje tajemnicze zdolności uzdrowicielskie. Niespodziewanie na jej ciele zaczynają pojawiać się również stygmaty, które wywrócą ich życie do góry nogami, a o prywatności będą mogły tylko pomarzyć. Jak zakończą się losy Maiah i Fith? Czy Colinowi uda się pozbawić swoją byłą żonę praw do opieki nad ich córką? Jak rolę odgrywa w tym wszystkim prezenter telewizyjny, Ian Fletcher?

Przez kilka ostatnich miesięcy nie byłam pewna czuć, które pozostały we mnie po przeczytaniu tej książki. Co prawda bardzo mi się ona podobała, jednak była szczerze przerażona zachowaniami ludzi, którzy raz po raz pojawiali się w życiu głównej bohaterki. Przedmiotowe traktowanie siedmioletniego dziecka, jako własności ludu było ponad moje siły i myślałam, że nie wytrzymam kilku kolejnych stron. Ze wszelkich sił starałam się zrozumieć postępowanie ludzi, którzy tak licznie gromadzili się pod domem Mariah  i pragnęli aby jej córeczka uzdrowiła ich bliskich. Każdy z nich pragnął dostąpić błogosławieństwa z rąk Faith, jednak czy musieli oni ukazywać swoje uczucia w tak drastyczny sposób? Czy głównym bohaterkom nie wystarczyły ataki, których nieustannie doświadczały ze strony osób, które oskarżały je o głoszenie rzeczy nieprawdziwych? Dlaczego nikt nie próbował się odnaleźć w ich sytuacji? 

Powieść Jodi Picoult czytało się bardzo przyjemnie, choć już nie tak szybko, jak inne pozycje tej autorki. Stosunkowo ostrożnie podchodzę do książek, które w jakikolwiek sposób poruszają temat religii. W przypadku tej powieści nie miała ona aż takiego znaczenia, ponieważ pojawiło się w niej wiele innych problemów i to właśnie one zdominowały temat wiodący tego utworu. Bardzo się z tego powodu cieszę i mimo, że uważam "Jesień cudów" za jedną ze słabszych pozycji amerykańskiej autorki, to jestem w stu procentach pewna, że w niedalekiej przyszłości powrócę do tej historii i na nowo przeżyje wzloty i upadki jej bohaterów. Zachęcam do tego również osoby, którym przypadła do gustu twórczość Jodi Picoult. Nie polecałabym ją jednak osobom, które dopiero zaczynają przygodę z pisanymi przez nią książkami. Szkoda byłoby bowiem, gdybyście już na samym początku się do nich zniechęcili...

Wyd. Prószyński i S-ka, czerwiec 2007
ISBN: 978-83-7469-523-7
Liczba stron 424
Ocena: 6/10 

niedziela, 21 października 2012

Jodi Picoult - Świadectwo prawdy

Pisałam o tej książce już wiele miesięcy temu. Było to na początku mojej blogowej kariery, gdy opinie na temat przeczytanych utworów nie były dłuższe, niż 3-4 sklecone po chińsku zdania. Gdy patrze na nią z perspektywy czasu, to jestem niemalże pewna, że teraz nigdy bym już czegoś takiego nie opublikowała. Zdaje sobie sprawę z tego, że i nie teraz nie wszystko jest idealnie i mogłabym poprawić jeszcze wiele rzeczy, jednak najważniejsze jest to, aby robić to co się lubi. Cała reszta przyjdzie z czasem.

"Świadectwo prawdy" opowiada swoim czytelnikom historię Ellie Hathaway - czterdziestoletniej pani adwokat, która znalazła się przed największym wyzwaniem swojego życia. Nie mając innego wyjścia, postanawia wziąć sprawę osiemnastoletniej Katie Fischer, która jest podejrzana o zabójstwo niemowlęcia, którego na domiar złego była matką, a bynajmniej tak sądzi wymiar sprawiedliwości i osoby odpowiedzialne za zbieranie dowodów przeciwko niej. Tymczasem dziewczyna do niczego się przyznaje, a z biegiem czasu zaczyna się gubić we własnych zeznaniach. Zadanie przed którym stanęła mecenas Hathaway, nie należy do najłatwiejszych. Nie chodzi tu tylko o kwestie związane z prawem obowiązującym w zamieszkałym przez Katie stanie. W tym momencie liczy się również fakt, że oskarżona przynależy do społeczności Amiszów, która nie należy do najłagodniejszych, jeśli chodzi o stosunki z ludźmi z zewnątrz. Podobnie jest zresztą z przekonaniami, jakie panują wśród ludzi, którzy urodzili się w tego typu rodzinach. Czy Ellie uda się więc pomóc swojej klientce? Czy to ona dopuściła się czynu karalnego, a może sprawdzą zabójstwa był ktoś zupełnie inny? Jak zakończy się ta zaskakująca opowieść?

Muszę przyznać, że jest to moja ulubiona książka amerykańskiej autorki i chyba już nigdy się to nie zmieni. Nie oznacza to jednak, że Jodi Picoult nie posiada równie wybitnych dzieł. Moim zdaniem jest ich naprawdę wiele, a "Świadectwo prawdy" podbiło moje serce z kilku powodów. Szczerze mówiąc jest to jeden z pierwszych utworów tej pisarki, z którym dane mi się było zapoznać i który utwierdził mnie w przekonaniu, że inwestycja w jej twórczość, zaowocuje w przyszłości. Od zawsze jestem miłośniczką poznawania nowych kultur. Nigdy wcześniej nie spotkałam jednak społeczności, która byłaby ze sobą zżyta aż tak bardzo i potrafiłaby się obejść bez wielu udogodnień. Wielu z nas (zwłaszcza tych zamieszkujących miasto), nigdy nie dałaby sobie rady będąc na ich miejscu. Podejrzewam nawet, że nie wyraziłaby chęci na to, aby spędzić chociażby tydzień w wiosce Amiszów. Podobnie zresztą byłoby także w drugą stronę, choć zdarzają się również przypadki, że Amisze pragną żyć nieco inaczej, niż tak jak było im to wpajane od wczesnego dzieciństwa. 

Niektórzy czytelnicy uważają "Świadectwo prawdy" za monotonną i zarazem bezsensowną książkę, która obraża oczernia, opisywaną w niej społeczność. Osobiście nie odniosłam takiego wrażenia, a wręcz przeciwnie. Jodi Picoult po raz kolejny wykazała się znajomością tematu i dzięki temu, całość tego utworu jest jak najbardziej rzetelna. Niemalże na każdej stronie dowiadujemy się czegoś więcej o ludziach, którzy żyją w zupełnie innej kulturze, a także posiadają odrębny system wartości. Dlatego właśnie uważam, że powinniśmy być otwarci na tego typu pozycje literackie. To właśnie one sprawiają, że stajemy się otwarci na szeroko pojętą odmienność, której w dzisiejszym świecie nie brakuje. Jeśli zaś chodzi o samą zagadkę kryminalną, to muszę przyznać, że stała ona na naprawdę wysokim poziomie. Amerykańska autorka w sposób idealny stopniowała emocje, których tak szybko się nie zapomina. Mam nadzieję, że również i na Was wywrze ona podobne wrażenie.

Wyd. Prószyński i S-ka, czerwiec 2006

ISBN: 978-83-7648-212-5
Liczba stron: 439
Ocena: 9/10 

niedziela, 30 września 2012

Jodi Picoult - W naszym domu

Uwielbiam sięgać po książki, które opowiadają swoją czytelnikom historie osób niepełnosprawnych. To właśnie one sprawiają, że pogłębiam swoją wiedzę o zagadnienia, które do tej pory stanowiły dla mnie sporą tajemnicę. Po raz kolejny przekonałam się, że dużo przyjemniej jest czytać o jakichś schorzeniach, gdy przedstawione są one w formie historii, która niesie za sobą głębokie przesłanie, niż mając przed sobą podręcznik akademicki. Dzięki temu dane nam jest wczuć się w sytuacje osób, którym niejednokrotnie jest bardzo ciężko, a mimo to, nie poddają się i walczą o lepsze jutro.

"W naszym domu" opowiada swoim czytelnikom historię osiemnastoletniego Jacoba, który od najmłodszych lat cierpi na zespół Aspergera. Wysokofuncjonująca forma autyzmu sprawia, że nastolatek ma poważny problem w kontaktach z innymi ludźmi i nawet najmniejsze odstępstwo od wcześniej zaplanowanych zajęć, potrafi wyprowadzić go z równowagi na długi czas. Niemniej jednak jest on również człowiekiem, który ma ogromną wiedzę na temat szeroko pojętej kryminalistyki. Dzięki swoim zainteresowaniom i policyjnemu radiu, Jacob jest w stanie znaleźć się na miejscu przestępstwa na równi ze stróżami prawa. Czy zdobyte przez lata wiadomości, obrócą się przeciwko niemu? Jaką rolę odegrała w tym wszystkim Jess Ogilvy?

Zapoznanie się z tym utworem, miałam w swoich czytelniczych planach już od jakiegoś czasu. W chwili obecnej nie żałuję, że z lekturą tej książki poczekałam do momentu rozpoczęcia praktyk w szkole integracyjnej. To właśnie one sprawiły, że podeszłam do tej pozycji literackiej z należytym dla niej szacunkiem i zrozumieniem. Na własnej skórze przekonałam się, że praca z osobą, która cierpi na zespół Aspergera wiąże się z ogromnym wysiłkiem, który rodzice i pedagodzy specjalni muszą włożyć, w każdą wykonywaną  z nią czynność. Doskonałym na to przykładem jest czterdziestoletnia Emma, która po rozwodzie męża, samotnie wychowuje Jacoba i jego młodszego brata. Sama przyznaje, że nie zawsze było jej łatwo i co rusz nachodzą ją chwile zwątpienia, które stara się tłumić dzięki matczynej miłości. To właśnie ona stanowi siłę napędową całej rodziny i to dzięki niej nastolatek doszedł tak daleko w swoim rozwoju. To właśnie dzięki niej jest on wstanie poradzić sobie w sytuacjach, które dotychczas sprawiały mu wiele trudności i były ponad jego siły.

"W naszym domu" to kolejna publikacja, która ukazuje nam życie osób niepełnosprawnych. Być może się powtórzę, jednak mam cichą nadzieję, że w przyszłości zacznie ich wychodzić jeszcze więcej. Sądzę, że są one ważne nie tylko dla mnie, ale i również dla Moli Książkowych, którzy nie stronią od nieco poważniejszej literatury. W końcu to od niej zależy przyszłość naszego społeczeństwa, a także stopień rozszerzenia się tolerancji. Muszę przyznać, że pod tym względem jest znacznie lepiej, niż miało to miejsce jeszcze kilka lat temu. Coraz częściej widujemy tych ludzi na ulicach i staje się to dla nas zupełnie zwyczajne. Bardzo się z tego cieszę i mam nadzieję, że w przyszłości będzie tylko lepiej. Wierzę w to całym sercem i z ogromnym wzruszeniem obserwuje dzieciaki, które podczas prowadzonych przeze mnie prelekcji na temat niepełnosprawności w społeczeństwie, tworzą cudowne teksty, które niejednokrotnie mnie już wzruszyły. Wróćmy jednak do tematu. Wróćmy jednak do tematu.

Jodi Picoult stworzyła przepiękną powieść o walce i determinacji, która towarzyszy rodzinie dziecka chorego na zespół Aspergera. Amerykańska autorka po raz kolejny wykazała się niezwykłą wiedzą na temat problemy, z którym przyszło jej się zmierzyć i muszę przyznać, że wyszło jej to rewelacyjnie. Muszę przyznać, że "W naszym domu" czytało mi się nieco wolniej, niż poprzednie utwory tej pisarki. Nie oznacza to jednak, że odbiegała od poziomu, do którego przyzwyczaiła mnie twórczyni bestselleru "Bez mojej zgody". Podobnie jak w poprzednich przypadkach, nie obyło się bez chwil wzruszenia i bezradności, które pozwoliły mi przeżyć wewnętrzne katharsis. Dlatego właśnie, chciałabym polecić historię Jacoba każdemu z Was. Mam nadzieję, że dostrzeżecie w tej publikacji prawdę, która daje o sobie znać już od pierwszych stron.

Wyd. Prószyński i S-ka, styczeń 2011
ISBN: 978-83-7648-532-4
Liczba stron: 696
Ocena: 9/10 



niedziela, 16 września 2012

„Krucha jak lód” - Jodi Picoult



                        „- Kiedy kogoś kochasz, to wymawiasz jego imię zupełnie inaczej. Słychać, że w twoich ustach jest bezpieczne.”*

            Posiadanie rodziny dla wielu z nas jest bardzo ważne. Marzymy o szczęśliwym domu z gromadką dzieci i kochającym partnerze. Gdy nasze marzenia powoli się spełniają i zaczynamy oczekiwać na upragnione dziecko błagamy tylko o to by było zdrowe i nie musiało walczyć z przeszkodami. Chcemy by było szczęśliwe i miało wszystko co najlepsze…Czasem... Czasem jest jednak tak, że mimo gorących próśb nasza pociecha rodzi się chora. Wtedy właśnie zaczyna się walka, która trwa cały czas, do końca życia i na każdym kroku…

              Rodzina O'Keefe na pierwszy rzut oka wydaje się jak każda inna. Mama, która marzy o otwarciu własnej cukierni, tata pracujący w policji, córka, która się uczy no i maleństwo długo wyczekiwane, które niedługo przyjdzie na świat. Wszystko było dobrze do momentu gdy w czasie badania USG wykryto, że maleństwo choruje na osteogenesis imperfecta (wrodzona łamliwość kości). Willow jeszcze będąc w brzuchu mamy ma złamane kości, a podczas porodu tych złamań może być jeszcze więcej. Istnieje możliwość, że nie przeżyje przyjścia na świat. Gdy jednak przychodzi na świat kończy się to tylko i aż złamaniami. Od tego momentu nawet najmniejszy ruch czy delikatny dotyk może sprawić, że dziewczynka będzie miała złamaną jakąś kość. Jej życie jest naznaczone cierpieniem i wyrzekaniem się wielu rzeczy. Do tego jest również narażona na spojrzenia pełne litości i niezrozumienia. Jak z tym wszystkim poradzi sobie rodzina O’Keefe? Czy będą w stanie zrobić wszystko dla Will? Czy będą się ze sobą zgadzać? Jak zakończy się ta historia?

            Zawsze gdy sięgam po książki Picoult jestem pewna, że po przeczytaniu ostatniego zdania przez dość długi czas trudno będzie mi się skupić na jakiejś innej pozycji literackiej. Dzieje się tak ponieważ każda jej powieść sprawia bowiem, że myśli krążą mi właśnie wokół niej. Przewijają mi się w myślach  fragmenty, pojedyncze zdania, które sprawiają, że moje postrzeganie różnych rzeczy się zmienia. Czy tym razem było tak samo? Owszem. Amerykańska powieściopisarka i tym razem mnie nie zawiodła. Sprawiła, że na parę dni żyłam życiem rodziny Willow. „Krucha jak lód” sprawia, że zadajemy obie pytania, które zadają sobie bohaterowie powieści. I uwierzcie odpowiedź nie jest wcale taka oczywista. Może to zabrzmi nieciekawie ale popierałam matkę dziewczynki ponieważ dobrze wiem jak to jest walczyć z przeszkodami gdy nie ma się na to funduszy. Nie uważam tego za wyrachowanie czy chęć wzbogacenia się. Ona chciała zapewnić jej szansę na w miarę normalne życie. Owszem chwytało mnie za serce gdy Willow cierpiała i w tych momentach zrobiłabym wszystko na miejscu Charlotte by mała przestała wątpić w miłość do niej. Irytowały mnie osądy innych, łatwo oceniać gdy stoi się po drugiej stronie. Cała ta sytuacja dla żadnej z bohaterów nie była łatwa i Jodi pokazuje to bez litości szczegółowo. Widzimy obraz rodziny, która w obliczu tragedii stara się aby przetrwała.

            Książka ta to nie tylko cierpienie, żal i smutek. Willow jest jak na swój wiek inteligentna. Spędza dużo czasu na czytaniu i surfowaniu po Internecie czy też oglądaniu różnych programów. Zawsze zaskoczy jakąś ciekawostką. Jest też bardzo silna, bez łez i słowa skargi znoi każde złamanie i proces leczenia. Wie, że to wszystko dla jej dobra i nie marudzi. Choć tak naprawdę ma święte prawo płakać, narzekać i być zrezygnowaną. Zamiast tego jest pogodna i uśmiechnięta. Nie morze robić wielu rzeczy co jej rówieśnicy, ale zawsze jakoś to sobie rekompensuje. Śmiało mogę stwierdzić, że wielu z nas mogło by brać z niej przykład. Jej dojrzałość w niektórych momentach wywoływała łzy i zaskakiwała, bo wnioski do których ona dochodziła zajmowało mi o wiele więcej czasu. Willow jest kimś godnym naśladowania.

            Po przeczytaniu tejże powieści jestem jakby wypruta z emocji. Już dawno nie czytałam tak emocjonującej książki. Jodi Picoult w tej powieści wywołuje w czytelniku masę skrajnych emocji. Towarzyszy nam wściekłość, radość, smutek, żal i rozczarowanie oraz wiele, wiele więcej. Całym sercem byłam za tym aby tej rodzinie się udało, aby przetrwali ten kryzys. Przerażał mnie i fascynował ten pokład miłości, strachu i zaparcia w walce. Nie sądziłam, że można kochać za mocno, a tu wychodzi na to, że chyba można…

            „Krucha jak lód” pokazuje jak wiele można zrobić dla swojego dziecka. Jej się tak naprawdę nie da opisać bo obojętnie co by się napisało będzie wydawało się za mało. Tę książkę trzeba po prostu przeczytać. Historia jest napisana z różnych punktów widzenia dzięki czemu wiemy co czuje poszczególny bohater. Do tego jest napisana językiem łatwym i przyjemnym. Wszystko jest szczegółowo opisane i nawet nazwy medyczne nie sprawiają trudności. Osobiście uważam, że to obowiązkowa pozycja dla każdej osoby. Zmusza do przemyśleń i sprawia, że doceniamy to co mamy. Wyszło takie masło maślane, ale tak już mam. Trudno mi napisać coś sensownego o twórczości Picoult.

*str. 131
Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Krucha jak lód
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: maj 2010
Liczba stron: 616