niedziela, 30 września 2012

Jodi Picoult - W naszym domu

Uwielbiam sięgać po książki, które opowiadają swoją czytelnikom historie osób niepełnosprawnych. To właśnie one sprawiają, że pogłębiam swoją wiedzę o zagadnienia, które do tej pory stanowiły dla mnie sporą tajemnicę. Po raz kolejny przekonałam się, że dużo przyjemniej jest czytać o jakichś schorzeniach, gdy przedstawione są one w formie historii, która niesie za sobą głębokie przesłanie, niż mając przed sobą podręcznik akademicki. Dzięki temu dane nam jest wczuć się w sytuacje osób, którym niejednokrotnie jest bardzo ciężko, a mimo to, nie poddają się i walczą o lepsze jutro.

"W naszym domu" opowiada swoim czytelnikom historię osiemnastoletniego Jacoba, który od najmłodszych lat cierpi na zespół Aspergera. Wysokofuncjonująca forma autyzmu sprawia, że nastolatek ma poważny problem w kontaktach z innymi ludźmi i nawet najmniejsze odstępstwo od wcześniej zaplanowanych zajęć, potrafi wyprowadzić go z równowagi na długi czas. Niemniej jednak jest on również człowiekiem, który ma ogromną wiedzę na temat szeroko pojętej kryminalistyki. Dzięki swoim zainteresowaniom i policyjnemu radiu, Jacob jest w stanie znaleźć się na miejscu przestępstwa na równi ze stróżami prawa. Czy zdobyte przez lata wiadomości, obrócą się przeciwko niemu? Jaką rolę odegrała w tym wszystkim Jess Ogilvy?

Zapoznanie się z tym utworem, miałam w swoich czytelniczych planach już od jakiegoś czasu. W chwili obecnej nie żałuję, że z lekturą tej książki poczekałam do momentu rozpoczęcia praktyk w szkole integracyjnej. To właśnie one sprawiły, że podeszłam do tej pozycji literackiej z należytym dla niej szacunkiem i zrozumieniem. Na własnej skórze przekonałam się, że praca z osobą, która cierpi na zespół Aspergera wiąże się z ogromnym wysiłkiem, który rodzice i pedagodzy specjalni muszą włożyć, w każdą wykonywaną  z nią czynność. Doskonałym na to przykładem jest czterdziestoletnia Emma, która po rozwodzie męża, samotnie wychowuje Jacoba i jego młodszego brata. Sama przyznaje, że nie zawsze było jej łatwo i co rusz nachodzą ją chwile zwątpienia, które stara się tłumić dzięki matczynej miłości. To właśnie ona stanowi siłę napędową całej rodziny i to dzięki niej nastolatek doszedł tak daleko w swoim rozwoju. To właśnie dzięki niej jest on wstanie poradzić sobie w sytuacjach, które dotychczas sprawiały mu wiele trudności i były ponad jego siły.

"W naszym domu" to kolejna publikacja, która ukazuje nam życie osób niepełnosprawnych. Być może się powtórzę, jednak mam cichą nadzieję, że w przyszłości zacznie ich wychodzić jeszcze więcej. Sądzę, że są one ważne nie tylko dla mnie, ale i również dla Moli Książkowych, którzy nie stronią od nieco poważniejszej literatury. W końcu to od niej zależy przyszłość naszego społeczeństwa, a także stopień rozszerzenia się tolerancji. Muszę przyznać, że pod tym względem jest znacznie lepiej, niż miało to miejsce jeszcze kilka lat temu. Coraz częściej widujemy tych ludzi na ulicach i staje się to dla nas zupełnie zwyczajne. Bardzo się z tego cieszę i mam nadzieję, że w przyszłości będzie tylko lepiej. Wierzę w to całym sercem i z ogromnym wzruszeniem obserwuje dzieciaki, które podczas prowadzonych przeze mnie prelekcji na temat niepełnosprawności w społeczeństwie, tworzą cudowne teksty, które niejednokrotnie mnie już wzruszyły. Wróćmy jednak do tematu. Wróćmy jednak do tematu.

Jodi Picoult stworzyła przepiękną powieść o walce i determinacji, która towarzyszy rodzinie dziecka chorego na zespół Aspergera. Amerykańska autorka po raz kolejny wykazała się niezwykłą wiedzą na temat problemy, z którym przyszło jej się zmierzyć i muszę przyznać, że wyszło jej to rewelacyjnie. Muszę przyznać, że "W naszym domu" czytało mi się nieco wolniej, niż poprzednie utwory tej pisarki. Nie oznacza to jednak, że odbiegała od poziomu, do którego przyzwyczaiła mnie twórczyni bestselleru "Bez mojej zgody". Podobnie jak w poprzednich przypadkach, nie obyło się bez chwil wzruszenia i bezradności, które pozwoliły mi przeżyć wewnętrzne katharsis. Dlatego właśnie, chciałabym polecić historię Jacoba każdemu z Was. Mam nadzieję, że dostrzeżecie w tej publikacji prawdę, która daje o sobie znać już od pierwszych stron.

Wyd. Prószyński i S-ka, styczeń 2011
ISBN: 978-83-7648-532-4
Liczba stron: 696
Ocena: 9/10 



niedziela, 16 września 2012

„Krucha jak lód” - Jodi Picoult



                        „- Kiedy kogoś kochasz, to wymawiasz jego imię zupełnie inaczej. Słychać, że w twoich ustach jest bezpieczne.”*

            Posiadanie rodziny dla wielu z nas jest bardzo ważne. Marzymy o szczęśliwym domu z gromadką dzieci i kochającym partnerze. Gdy nasze marzenia powoli się spełniają i zaczynamy oczekiwać na upragnione dziecko błagamy tylko o to by było zdrowe i nie musiało walczyć z przeszkodami. Chcemy by było szczęśliwe i miało wszystko co najlepsze…Czasem... Czasem jest jednak tak, że mimo gorących próśb nasza pociecha rodzi się chora. Wtedy właśnie zaczyna się walka, która trwa cały czas, do końca życia i na każdym kroku…

              Rodzina O'Keefe na pierwszy rzut oka wydaje się jak każda inna. Mama, która marzy o otwarciu własnej cukierni, tata pracujący w policji, córka, która się uczy no i maleństwo długo wyczekiwane, które niedługo przyjdzie na świat. Wszystko było dobrze do momentu gdy w czasie badania USG wykryto, że maleństwo choruje na osteogenesis imperfecta (wrodzona łamliwość kości). Willow jeszcze będąc w brzuchu mamy ma złamane kości, a podczas porodu tych złamań może być jeszcze więcej. Istnieje możliwość, że nie przeżyje przyjścia na świat. Gdy jednak przychodzi na świat kończy się to tylko i aż złamaniami. Od tego momentu nawet najmniejszy ruch czy delikatny dotyk może sprawić, że dziewczynka będzie miała złamaną jakąś kość. Jej życie jest naznaczone cierpieniem i wyrzekaniem się wielu rzeczy. Do tego jest również narażona na spojrzenia pełne litości i niezrozumienia. Jak z tym wszystkim poradzi sobie rodzina O’Keefe? Czy będą w stanie zrobić wszystko dla Will? Czy będą się ze sobą zgadzać? Jak zakończy się ta historia?

            Zawsze gdy sięgam po książki Picoult jestem pewna, że po przeczytaniu ostatniego zdania przez dość długi czas trudno będzie mi się skupić na jakiejś innej pozycji literackiej. Dzieje się tak ponieważ każda jej powieść sprawia bowiem, że myśli krążą mi właśnie wokół niej. Przewijają mi się w myślach  fragmenty, pojedyncze zdania, które sprawiają, że moje postrzeganie różnych rzeczy się zmienia. Czy tym razem było tak samo? Owszem. Amerykańska powieściopisarka i tym razem mnie nie zawiodła. Sprawiła, że na parę dni żyłam życiem rodziny Willow. „Krucha jak lód” sprawia, że zadajemy obie pytania, które zadają sobie bohaterowie powieści. I uwierzcie odpowiedź nie jest wcale taka oczywista. Może to zabrzmi nieciekawie ale popierałam matkę dziewczynki ponieważ dobrze wiem jak to jest walczyć z przeszkodami gdy nie ma się na to funduszy. Nie uważam tego za wyrachowanie czy chęć wzbogacenia się. Ona chciała zapewnić jej szansę na w miarę normalne życie. Owszem chwytało mnie za serce gdy Willow cierpiała i w tych momentach zrobiłabym wszystko na miejscu Charlotte by mała przestała wątpić w miłość do niej. Irytowały mnie osądy innych, łatwo oceniać gdy stoi się po drugiej stronie. Cała ta sytuacja dla żadnej z bohaterów nie była łatwa i Jodi pokazuje to bez litości szczegółowo. Widzimy obraz rodziny, która w obliczu tragedii stara się aby przetrwała.

            Książka ta to nie tylko cierpienie, żal i smutek. Willow jest jak na swój wiek inteligentna. Spędza dużo czasu na czytaniu i surfowaniu po Internecie czy też oglądaniu różnych programów. Zawsze zaskoczy jakąś ciekawostką. Jest też bardzo silna, bez łez i słowa skargi znoi każde złamanie i proces leczenia. Wie, że to wszystko dla jej dobra i nie marudzi. Choć tak naprawdę ma święte prawo płakać, narzekać i być zrezygnowaną. Zamiast tego jest pogodna i uśmiechnięta. Nie morze robić wielu rzeczy co jej rówieśnicy, ale zawsze jakoś to sobie rekompensuje. Śmiało mogę stwierdzić, że wielu z nas mogło by brać z niej przykład. Jej dojrzałość w niektórych momentach wywoływała łzy i zaskakiwała, bo wnioski do których ona dochodziła zajmowało mi o wiele więcej czasu. Willow jest kimś godnym naśladowania.

            Po przeczytaniu tejże powieści jestem jakby wypruta z emocji. Już dawno nie czytałam tak emocjonującej książki. Jodi Picoult w tej powieści wywołuje w czytelniku masę skrajnych emocji. Towarzyszy nam wściekłość, radość, smutek, żal i rozczarowanie oraz wiele, wiele więcej. Całym sercem byłam za tym aby tej rodzinie się udało, aby przetrwali ten kryzys. Przerażał mnie i fascynował ten pokład miłości, strachu i zaparcia w walce. Nie sądziłam, że można kochać za mocno, a tu wychodzi na to, że chyba można…

            „Krucha jak lód” pokazuje jak wiele można zrobić dla swojego dziecka. Jej się tak naprawdę nie da opisać bo obojętnie co by się napisało będzie wydawało się za mało. Tę książkę trzeba po prostu przeczytać. Historia jest napisana z różnych punktów widzenia dzięki czemu wiemy co czuje poszczególny bohater. Do tego jest napisana językiem łatwym i przyjemnym. Wszystko jest szczegółowo opisane i nawet nazwy medyczne nie sprawiają trudności. Osobiście uważam, że to obowiązkowa pozycja dla każdej osoby. Zmusza do przemyśleń i sprawia, że doceniamy to co mamy. Wyszło takie masło maślane, ale tak już mam. Trudno mi napisać coś sensownego o twórczości Picoult.

*str. 131
Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Krucha jak lód
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: maj 2010
Liczba stron: 616

niedziela, 2 września 2012

Jodi Picoult - Krucha jak lód

Po przeczytaniu niektórych książek czuję, że cały mój dotychczasowy spokój zrzucił z siebie skorupę i na nowo zaczął pokazywać światu swoje prawdziwe ja. Literatura wywołuje w nas wiele skrajnych emocji i tak naprawdę nikt z nas nie wie, jak będziemy reagować na sytuacja, które autor ukazuje nam w swoich publikacjach. Oczywiście niektórzy z nich stają się dla nas przewidywalni, a przez to niezbyt atrakcyjni czytelniczo. Muszę przyznać, że poświęciłam sporo czasu aby zapoznać się ze skalą tego problemu i doszłam do dość oczywistego wniosku. Każdy z pisarzy posiada swój indywidualny styl, który mimo najszczerszych chęci odbija piętno na tworzonych przez niego historiach. Na co dzień nie jest to odczuwalne, jednak gdy zaczniemy czytać jedną książkę za drugą, to wtedy faktycznie może pojawić się nie mały problem. Dlatego właśnie wolę dawkować sobie emocje, a po twórczość Jodi Picoult sięgam w różnych odstępach czasowych. 

"Krucha jak lód" jest już dziesiątą książką amerykańskiej autorki, którą miałam okazję przeczytać i choć wiedziałam, czego mniej więcej mogę się po niej spodziewać, to w dalszym ciągu nie jestem w stanie zapanować nad emocjami, które zaczęły kłębić się w mojej głowie tuż po zakończeniu lektury. Co prawda katharsis jeszcze nie przeżyłam, jednak spotkanie z tym utworem wzbogaciło mnie o równie silne i pasjonujące doświadczenia, które zostaną ze mną już na zawsze. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zostaną one odpowiednio wzmocnione i będę mogła podzielić się z Wami kolejnymi spostrzeżeniami na temat twórczości autorki, którą cenię sobie naprawdę wysoko i mam nadzieję, że taki stan rzeczy nigdy się nie zmieni.

Willow to pięcioletnia dziewczynka, która od urodzenia choruje na Osteogenesis Imperfecta, czyli samoistną łamliwość kości. Mimo wielu wyrzeczeń i pracy, którą muszą włożyć w rehabilitacje córki, rodzice głównej bohaterki nie poddają się i robią wszystko, aby zapewnić swoim pociechom dostatnie i zarazem szczęśliwe, dzieciństwo. Niestety rosnące wydatki sprawiają, że w rodzinie O'Keefe zaczyna dochodzić do drobnych sprzeczek, które z biegiem czasu zyskują na sile i zaczynają niszczyć uczucie, które tak silnie połączyło Charlotte i Seana. Czy upragniona wycieczka do Disneylandu na zawsze odmieni życie tej rodziny? Jak dalej potoczą się losy osób, które z niezwykłym uporem będą walczą o szczęście Wiki? Czy dla każdego z nich będzie ono wyglądać tak samo, a może między Charlotte i jej mężem dojdzie do wyraźnej kłótni i sprzeczności interesów?

To niesamowite, jak wiele emocji może zostać zawartych w jednej książce. Niby powinnam się do tego przyzwyczaić, jednak jeśli w grę wchodzi zdrowie i dobro dzieci, to nie potrafię od tak po prostu stać się obojętna. Nie ważne, że problem omawiany jest tylko i wyłącznie na łamach książki. Jodi Picoult jest autorką, która w niezwykle obrazowy sposób zwraca nam uwagę na niedogodności, z którymi borykają się tysiące ludzi na całym świecie. Amerykańska pisarka ukazuje swoim czytelnikom bariery, które utrudniają osobom niepełnosprawnym funkcjonowanie w dzisiejszym świecie. W sposób umiejętny pokazuje nam, że rodziców nie stać na otoczenie swoich bliskich opiekom, która w wielu przypadkach jest niezbędna do utrzymania czynności życiowych tych osób. Nie każdego jest stać na zakup specjalistycznych sprzętów, czy też leków od których zależy przyszłość danego człowieka. Ubezpieczenie zdrowotne bardzo często nie uwzględnia refundacji, które powinny stanowić podstawę w każdym państwie. Wielka szkoda, że tak niestety nie jest.

Willow O'Keefe jest dziewczynką niezwykle inteligentną i pogodną. Mimo swojego młodego wieku, czyta na poziomie ucznia klasy szóstej i posiada ogromną wiedzę, której mógłby jej pozazdrościć niejeden dorosły. W wielu sytuacjach życiowych, wydaje się nie zwracać uwagi na swoją przypadłość i choć nie może wykonywać czynności, które sprawiają wiele przyjemności jej rówieśniczkom, to jest świadoma, że inni ludzie mają znacznie gorzej. Dojrzałość głównej bohaterki ujawnia się w wielu momentach książki i potrafi wzruszyć czytelnika do łez. Jestem niemalże pewna, że moglibyśmy się od niej nauczyć rzeczy, która w chwili obecnej bywają nieuchwytne i niezrozumiane, choć powinny takimi być. Myślę, że docenili to także rodzice Wiki. To oni spędzali z nią każdą wolną chwilę, a matka poświęciła dla jej dobra własną karierę. Czy wiedząc wcześniej, że urodzi niepełnosprawne dziecko, zdecydowałaby się na aborcję? Jak postąpiłaby w chwili obecnej?

"Krucha jak lód" to powieść, która wiele mówi nam o ludzkim cierpieniu i bezgranicznej miłości do istoty, która stanowi cząstkę nas samych. Dzięki tej książce możemy zobaczyć rzeczy, które do tej pory znaliśmy jedynie z teorii. Opieka nad osobą niepełnosprawną kosztuje nas wiele wyrzeczeń, ale i ogromną ilość radości, której nikt nam nie odbierze. Myślę, że w tym utworze zostało to ukazane w sposób naprawdę fajny i rzeczowy. Cieszę się, że przed napisaniem tej książki autorka zapoznała się z ogromną ilością informacji na temat OI. Dzięki temu widać, że praca nad tym utworem była dla niej czymś więcej, niż zwyczajną pracą.

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, maj 2010
ISBN: 978-83-7648-396-2
Liczba stron: 616
Ocena: 8/10

* * *

Korzystając z okazji, chciałabym Was zaprosić do lektury bloga, którego autorem jest Robert - tata sześcioletniej Ani, która podobnie jak Willow cierpi na Osteogenesis Imperfecta. Osobiście podczytuję ich już od wielu lat i pamiętam jeszcze czasy, gdy posty były publikowane przez założycielkę bloga, Ewę - mamę Nulki. Zachęcam Was do lektury tego bloga. KLIK