Jedna z najbardziej oczekiwanych premier tego roku, nic nowego na każdą książkę Jodi Picoult oczekuję z wypiekami na twarzy. Jak każdy autor miewa książki lepsze i gorsze(chociaż te słabsze – ale i tak dobre są wyjątkami, bardzo nielicznymi), każda niesie za sobą dylemat, problem wobec którego nie można pozostać obojętnym. Wyczekiwałam, jakiego ćwieka zabije mi tym razem Picoult?
Na okładce najnowszej książki mamy stojącą plecami do czytelnika dziewczynkę, ubraną w przykuwającą oczy różową sukienkę. Sugestia, że będziemy mieli ulubiony temat Picoult, dziecko w roli głównej. Unikałam spojlerów jak ognia, więc książka od początku do końca była dla mnie zaskoczeniem, spodziewałam się kolejnej walki o prawa, nie wiedziałam jakiej, ach! Było tyle inspirujących niewiadomych, ze każde oderwanie od lektury traktowałam jako zbrodnię przeciwko ludzkości.
Książka dotyka kilku problemów, mniej lub bardziej wyraźnie. Bo oto mamy Maxa i Zoe, małżeństwo, kochającą się parę od wielu lat starających się o dziecko, niestety jak to w życiu bywa i dla niego i dla niej jest to bardzo trudne do osiągnięcia, nieszczęścia chodzą bowiem parami, oboje mają problem z płodnością co oznacza konieczność sięgnięcia po In vitro, jednak jakby wciąż nie dane było im osiągnąć sukcesu, Zoe ma jedno poronienie za drugim i gdy wydaje się że kolejna ciąża skończy się sukcesem, rodzi martwego synka. I to jest punkt wyjściowy, Max nie chce już próbować, nie rozmawia o tym z żoną, tylko komunikuje jej że ich małżeństwa już nie ma, wyprowadza się do brata i bratowej i składa pozew o rozwód. Każde idzie w swoją stronę. Jeśli mogę wtrącić coś od siebie, uważam to za szczyt podłości ze strony Maxa porzucenie żony na tym etapie, rozumiem, domyślam się że te doświadczenia były bolesne dla obojga, ale i tak jest to podłość. Przynajmniej dla mnie.
Po resztę zapraszam TU
musze to przeczytać :))
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać;) Chociaż nie wydaje się taka zniewalająca jak większość jej książek.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać jakąś książkę Jodi, bo inaczej zwariuję.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu sięgnąć po kolejną książki Jodi, bo pierwsza, jaką czytałam, bardzo mi się podobała (a była to "Jesień cudów). Oby udało mi się jak najszybciej ^ ^
OdpowiedzUsuńSkoro podobała Ci się Jesień cudów, to żadna książka Picoult Cię nie zawiedzie!
Usuńwidzę, że magia książek Jodi działa na wszystkich i ja też dałam się porwać :)
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie, że w tym roku zapoznam się z twórczością Jodi Picoult i słowa dotrzymam:)
OdpowiedzUsuńpo Twoich opisach chyba jednak sięgnę po jej książki;)
OdpowiedzUsuńInne jej książki wydają się bardziej ciekawe ! Zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię jej książki, właśnie za to jakie tematy porusza. Więc i po tę sięgnę.
OdpowiedzUsuńjestem fanką wszystkiego co wychodzi spod pióra pani Picoult dlatego "Tam gdzie ty" już jest na mojej obowiązkowej liście.
OdpowiedzUsuńZ pewnością przeczytam. Mam nadzieje, że w niedalekieje przyszłości.
OdpowiedzUsuńOgromnie ciekawi mnie ta książka, tym mocniej, że ostatnio temat otacza mnie ze wszystkich stron.
OdpowiedzUsuń